Pogromcy Meatów – nowe (wciąż) miejsce w Warszawie
Kanapka Żebro fot. D.Szymborska |
Ile się naczytałam, jak pysznie, jak cudownie, że niezwykłe kanapki, że
wielki sukces. Aż się bałam, że się zawiodę, że będzie tak jak z lokalami o
których się pisze, do których się idzie i….potem się zastanawia co inni
widzieli w tym miejscu?!
Sobota, tak zwany wielki głód popoływacki. W lokalu (malutki) tylko
dwie klientki kończą kanapki. Składanie zmówienia – przyjemność, przemiła pani za
kasą poleca wszystko, jest uśmiechnięta i przekonana do tego, że gościom wszystko będzie smakowało. Zamawiam zupę dnia (innej zupy nie ma w napisanym kredą menu) –
białe warzywa i kanapkę – pod nazwą "Żebro".
Zajmujemy miejsce przy oknie. W ciągu pięciu minut lokal się zapełnia,
brak wolnych miejsc, głodni czekają w kolejce do kasy.
Zupa. Rewelacja. Gdyby
nie jadalny talerz (nie cierpię tego eko wynalazku) to mogłaby konkurować z
restauracyjnymi (które kosztują dwa razy drożej). Jakby było mało do
przepysznej zupy, podane w słoiczku kilka grzanek z brioszki. Co za pyszność,
maczanie doskonale przypieczonej bułki w doskonałej zupie, która jest lekko
pikantna, polana pesto, z chrupiącymi pestkami i cierpkimi kiełkami.
Chwilę później były już nasze kanapki. Moja z żeberkami i chorizo.
Gorąca bułka a w niej szaleństwo smaków, kawałeczki rozchodzących się w ustach
żeberek, mocne w smaku chorizo, sos, rukola, ser…..oj dużo smaków w bułce.
Dbałość o szczegóły - śliczne logo lokalu fot. D.Szymborska |
Zupa dnia fot. D.Szymborska |
Kanapka fot. D.Szymborska |
Zjadłam, nacieszyłam się pysznym smakiem, przemiłą obsługą, dobrym
klimatem.
Niestety coś nie zagrało, bo jedzenie odchorowałam. Może było za ciężko
strawne? Żeberek na co dzień nie jadam, może trafiłam zły kawałek. A szkoda, bo
wychodząc z Pogromców Meatów już się cieszyłam na kolejny raz, a tak tego
drugiego nie będzie, bo jak mi coś szkodzi w restauracji/barze to raczej tam
nie wracam....
Ech, szkoda, że taki dobry początek tak się nieprzyjemnie skończył :( Ostatnio gdy miałem 45 minut na przesiadkę biłem się z myślami czy zaryzykować i wybrać podobną restaurację z ponoć fajnymi burgerami, czy zgrzeszyć przeciwko zdrowiu w pewnej sieciówce. Z ostrożności wybrałem to znane zło...
OdpowiedzUsuńDobrze, że na drugi dzień to był bieg ze znajomymi a nie ważny start. Z jedzeniem przed zawodami trzeba być bardzo, bardzo ostrożnym. Dla mnie największym rozczarowaniem nawet nie jest to, że się zatrułam - to się zdarza, ale sposób reakcji PM, którzy chcą żebym przedstawiła zaświadczenie od lekarza, że to ich kanapka mnie zatruła, uważają, moje wnioski za pochopne.....
UsuńKilka miesięcy temu zatrułam się w restauracji, tutaj był pełen profesjonalizm - przeprosiny, wycofanie mięsa, które mogło być zepsute, zwrot za kolację i jeszcze jedne przeprosiny, i co?
Efekt, Cafe Zielony Niedźwiedź szanuję za profesjonalizm, a do PM więcej nie pójdę bo się denerwować nie chcę....