Cudowny trening czyli o radości z biegania (w Berlinie)
Dziś było ciężko. Wróciłam bardzo zmęczona ale szczęśliwa. Z dwóch
powodów. Po pierwsze zrobiłam zaplanowany trening. Po drugie biegałam w
cudownym miejscu. Uwielbiam Berlin. Dziś przeszły mnie ciarki gdy przebiegałam
koło pomnika Wiktorii. Będę tutaj biec ostatniego września, biegłam tutaj
prawie rok temu. Tak wiedzie trasa Berlińskiego Maratonu.
Zrobiłam wyjątek
treningowy i zatrzymałam się w dwóch miejscach – przy pomniku i widząc
wschodzące słońce na Bramą Brandenburską. Park w centrum Berlina to miejsce
pełne niespodzianek. O królikach, które po nim hasają to już pisałam a dziś
widziałam lisa. Pięknego, rudego z cudowną kitą zakończoną białym futrem. Tak
jak w futrach nie chodzę tak pomyślałam, że rozumiem dlaczego traperzy, myśliwi
chcieli zabijać lisy dla ich futer – kita była naprawdę piękna. Lis robił
wrażenie dobrze odżywionego, a żadnego królika tym razem nie widziałam.
Spotykałam za to dużo biegaczy, którzy biegali szybko, stylowo….
Berlin fot. D.Szymborska |
Bym zapomniała. Dziś „świeciłam” swoimi nowymi butami, o których
napiszę więcej jak je rozbiegam.
Nowe buty fot. D.Szymborska |
Bo ten lis był dobrze odżywiony tymi królikami :c).
OdpowiedzUsuń