TRYB JASNY/CIEMNY

Sepia – czyli wycieczka do podwarszawskich Marek

Kaczka w Sepii fot. D.Szymborska



GPS mówi, a bardziej pokazuje i tym sposobem poznaję, jak to się mówi fachowym językiem nieutwardzone drogi. A niefachowo wjeżdżam do lasu i zastanawiam się czy coś się urwie z podwozia. Na szczęście nic się nie urywa, i nagle tak jak na filmach pojawia się podświetlany szyld. Trafiliśmy. Mowa o Sepii. Restauracji, do której też robiliśmy wycieczkę, ale na Bemowo to było bliżej i bez terenowych przygód. Sepia się zmieniła jeżeli chodzi o lokal, bo jedzenie, na szczęście, dalej pyszne. I co ja tak zawsze podkreślam w menu jest ZUPA. Uwielbiam zupy! Jakoś tak wychodzi, że w pogoni za szybkimi kluskami w domu rzadko mam kilka godzin na zrobienie dobrego wywaru….

Menu krótkie. Dla mnie wybór oczywisty – zupa. Krem z selera a na drugie kaczka. Zupa świetna i gorąca. Bardzo mi smakowała, podobało mi się to, że nie był to modny ostatnio krem z syfonu ale klasyczny krem warzywny. Drugie to kaczka. Z sałatką z granatu, ze słodkim batatem. Deseru nie zamawiałam, podjadałam tylko troszkę. 

Oprócz zmiany miejsca zmieniła też się wielkość porcji. Z mniejszych na większe, ceny pozostały tak samo wysokie. Dobre jedzenie, tylko wielka szkoda, że tak daleko…. pani kelnerka mówiła, że można do Sepii przyjechać też zwykłą asfaltową drogą, jednak wielu gości wybiera wskazówki GPSa i pojawia się z różnych stron lasu….

Zupa fot. D.Szymborska
Sepia w Markach fot. D.Szymborska

Komentarze

Wybrane dla Ciebie

Copyright © On Egin Eta Topa