TRYB JASNY/CIEMNY

Lokalne specjały – ciąg dalszy zakupów w Dolomitach

Od jutra nie będzie zdjęć na tej narzucie....pa, pa Dolomity fot. D.Szymborska


Nie powiem, że było łatwo, ale nie ma rzeczy niemożliwych. Sery kupione i do tego zapakowane próżniowo. Trzy lokalne, prawie jak od rolnika, bo wytwarzane dwie wsie dalej!

Jeden to TEN ser do zapiekanki warstwowej – jak kupiłam specjalne kluski to trzeba będzie wypróbować, drugi twardy ser, który można ze sobą w góry zabrać (zdaniem pani ze sklepu), wreszcie ostatni dojrzewający – nie wiem czy dobry bo w sklepie nie spróbowałam, ale w myśl – jak dwa lokalne są dobre to i trzeci powinien!

Kiełbasy nie było na liście zakupów ale wyglądała smacznie, do tego też udało mi się wytłumaczyć, że musi być zapakowana próżniowo bo inaczej wszystko w walizce będzie pachniało (ładnie, ale jednak) kiełbasą!

Cóż jak na zakupy w czasie przecen w kraju słynącym z mody to ciekawie: makarony, sery, wino…. Mocno niszowo….a radość ogromna!





Nie mogę się doczekać niedzieli – będzie włoskie gotowanie! Tutejsza stołówka miała lepsze i gorsze dni. Większość jedzenia była prosta i smaczna, choć zdarzały się super tłuste i niezjadliwe dla mnie pomysły kucharza. Co region to pomysł na jedzenie – tutaj zadaniem kuchni było nakarmienie narciarzy. W myśl narciarz jak drwal – potrzebuje dużo siły bo na pół dnia chodzi do lasu!


Dopiero ostatniego dnia biegania zrozumiałam, że z górami nie ma żartów, a bardziej z zimnem i śniegiem. Wczoraj wieczorem nogi a bardziej stopy jeszcze bolały…dziś już jest lepiej ale do normalności to jeszcze daleko….w ramach dbania o przemarznięte (bo jeżeli nie są sine to nie odmrożone) palce smaruje je maściami rozgrzewającymi, spałam w skarpetkach i zrobiłam sobie masaż….wniosek – dopracować kwestię butów do biegania po wysokim śniegu i dowiedzieć się jak działać w przypadku takiego przemarznięcia!

Komentarze

Wybrane dla Ciebie

Copyright © On Egin Eta Topa