DZIK czyli Dom Zabawy I Kultury
Czekolada i pieczywo z pastą podobną do pesto no i plany treningowe fot. D.Szymborska |
Znacie Dzika? Tego co jest przy Belwederskiej. Nie gryzie, nie goni a
nawet odwrotnie przyciąga i karmi! Nie za darmo, tak średnio drogo ale
smacznie. Po kolei. G. o Dziku opowiadała już jakiś czas temu. Powiedziała, że
musimy się tam wybrać bo jeszcze zamkną to fajne miejsce. Nie zamknęli.
Sympatyczny wczesny obiad albo duże drugie śniadanie. Dziś po rowerze i
bieganiu byłam głodna jak wilk, może nawet jak dzik.
Z miejscami w stylu świetlicy, hipsterskiego klubu itp. często mam ten problem,
że po pierwsze nie jestem hipsterką, po drugie nie lubię płacić za średniej
jakości jedzenie. Dlatego byłam męczącą klientką, o wszystko się dopytywałam,
jak podawane, ile sztuk a co się da zmienić i tak dalej. Kuchnia obiady serwuje
od 13, a nawet chwilę później bo od 13 to zaczyna je przygotowywać. Myśmy były
o 12. Na kanapkę to ja nie miałam ochoty, z omletami mam ten problem, że te
moje dopiekane w piekarniku uważam za jedne z lepszych. To padło na pierogi.
Najpierw pasta paprykowo pomidorowa. Coś jak pesto w fancy słoiczku do tego
białe i ciemne pieczywo. Takie fajne czekadełko tyle, że płatne. Potem wjechały
pierogi. Na szczęście nie było rozczarowania. Zamówiłam ze szpinakiem i
orzechami. Orzechów dużo nie było, szpinaku i owszem. Wszystko polane sosem
śmietanowo serowym. Dobre. Lubię pierogi, nie mam jakoś serca by je robić w
domu. Tym bardziej, że z produkcją pierogów jest tak, że działam kompulsywnie
to znaczy albo nic albo 120 sztuk!
DZIK to sympatyczne miejsce, ma dużo „eventów”, jak nie padnie to pójdę
tam raz jeszcze. Bo jechać to tam nie ma sensu, no chyba, że rowerem bo nie ma
gdzie zaparkować.
Żeby nie było, że tylko lanczyk, focia i do domu, myśmy omawiały plany
treningowe!!!
Dzik fot. D.Szymborska |
Pierogi ze szpinakiem fot. D.Szymborska |
Tłumów nie było….fot. D.Szymborska |
Komentarze
Prześlij komentarz