Z pamiętnika triathlonistki– odcinek 1
Pamiętnik triathlonistki fot. D.Szymborska |
Zastanawiałam się czy jestem już triathlonistką czy nie? Pływam, jeżdżę na rowerze, ale w pierwszych zawodach to wystartuję dopiero w
2014. Stwierdziłam, że biegaczką byłam zanim wystartowałam w zawodach bo biegałam…to triathlonistką jestem bo trenuję…a taką dyplomowaną i
wymedalowaną to będę w maju.
To pierwszy odcinek. Pisałam już o tym, jak to było z podjęciem decyzji
o dołożeniu sobie dwóch sportów TUTAJ, opisywałam też początki pływania TUTAJ,
ale teraz będzie o tym jak to jest NAPRAWDĘ.
Jest cudownie.
Usypiam jak małe dziecko, śpię snem pijackim – takim, że mi się film
urywa, a nie potrzebuje do tego dwóch butelek wina, ba wina w ogóle nie
potrzebuje.
Włosy zaczęły mi się jeszcze bardziej kręcić. Winę zwalam na chlor.
Ciekawa jestem czy za pół roku będę miała afro?
Uwielbiam płetwy i łapki, szkoda, że w nich nie można startować. Staram
się docenić długość mojej stopy, to co ohydnie wygląda w eleganckich butach
oznacza że „naturalna płetwa” się przyda.
Mój tyłek przyzwyczaił się do siodełka. I to całkiem szybko.
Jak mam do zrobienia tylko trening biegowy to uważam się za szczęściarę
– taki luźny dzień.
Śmiesznie biegam po tym jak zsiądę z roweru – coś ale brykający konik.
Połknęłam już jedną muchę. Taka roześmiana śmigam rowerem po lesie.
Z wypiekami na twarzy czytam pisemka dla triathlonistów, wpatruje się w
zdjęcia rowerów, kasków, pianek….i wiem, już że TRI tanim sportem nie jest!
Cieszę się, że zapisałam się do klubu. W naszej początkującej grupie
jestem jedną dziewczyną. Rywalizacja z chłopakami mi się podoba! Na razie z
braku szosówki jeżdżę sama na MTB ale od wiosny będę też trenować z grupą.
Mam więcej mięśni i ładniej wyglądam, te kręcące włosy trochę mnie
denerwują.
To chyba by było na tyle. Zrozumiałam jeszcze, że TRI jest sportem dla
ludzi na 3 Z:
- Zdeterminowanych – wiedzą, że będzie ciężko, ale zależy im na
osiągnięciu celu
- Zdyscyplinowanych – bo kto inny by wstawał o 5.20, jeździł po kilka
godzin w weekend na rowerze
- Zajętych – bo jak się ma dużo rzeczy do zrobienia to można zrobić
jeszcze więcej.
Zatem drogi pamiętniczku triathloniczku na razie to tyle.
ile w tym prawdy! człowiek mając dużo zajęć, szuka sobie ich jeszcze więcej.. : )
OdpowiedzUsuńmnie właśnie ten bolący tyłek zniechęca do roweru, po 2h miałam kompletnie dosyć.. :D
Też nieśmiało zabrałam się za przygotowania do tri... i nie żałuję, strasznie mi się to podoba! Tyłek od roweru boli, choć nie jeżdżę w terenie, tylko na trenażerze. Natomiast uczę się dopiero kraula i widząc postępy, nakręcam się jeszcze bardziej na to wszystko. I też się ostatnio zastanawiałam, czy jestem jeszcze "tylko" biegaczką, czy już triathlonistką, stwierdziłam ostatecznie, że jestem czymś "pomiędzy" ;) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCzekam na następne odcinki - lubię takie Twoje wpisy :).
OdpowiedzUsuń