TRYB JASNY/CIEMNY

Na pudle – Parkrun Warszawa-Praga

Na lini startu fot.T.

Nie padało! Było super! Bardzo lubię sobotnie biegi po Skaryszaku. Najbardziej za to, że nie zajmują dużo czasu. Przyjeżdżam, robię rozgrzewkę albo idę na spacer, potem start i do domu. Wszystko w 40 minut. A co zawody to zawody! 

Inna sprawa, że jak ma się w perspektywie 30K na rowerze po lesie to do ścigania podchodzi się z dystansem. Dziś spokojny bieg, a i tak 3 kobieta na mecie to ja. To zawsze jest takie miłe. 

Na razie mam 7 Parkrunów na koncie. Dużo to nie jest. Bo do Parkrunowej bluzeczki brakuje mi 43 biegów. Już teraz wiem, że nie będę biegać co tydzień, bo na przykład za tydzień to będę w Gdańsku, i dopiero w niedzielę poprowadzę blogerską przebieżkę. Już się doczekać nie mogę! Biegowy trening uważam za udany. 

Organizacja jak zawsze super, mili wolontariusze. Bardzo miło usłyszeć gratulacje odbierając token na mecie. To co mnie ucieszyło to spora ilość dzieci na starcie. Dystans 5K to poważna sprawa dla maluchów poniżej 10 lat. Czytałam, że dla dziecka ukończenie takiego wyścigu to tak, jak dla dorosłego przebiegnięcie półmaratonu. Dodatkowo co, pewno jest ważne dla dzieciaków, wystarczy by junior ukończył 10 biegów i dostaje specjalną parkrunową bluzeczkę, to tak w ramach zachęty….



Gdzieś na trasie fot. T.
Finish fot. T.


Komentarze

  1. A ja ostatni ParkRun odpuściłam ze względów poimprezowych - o 9-tej rano nadawałam się do wzięcia ibupromu, wypicia wiadra wody z cytryną i osunięcia się na poduszkę ;c)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Wybrane dla Ciebie

Copyright © On Egin Eta Topa