Tomek Tomczyk czyli Kominek - BLOG - recenzja
Tomek Tomczyk BLOG fot. D.Szymborska |
Przeczytałam. Autor zarobił, książkę postawiłam na półce. Jego cel
zrealizowany, a mój?
Książkę kupiłam z dwóch powodów – ciekawa byłam
elementarza w stylu co bloger wiedzieć powinien. Po drugie, jeżeli jadę na
największy zlot blogerów w Polsce to warto odrobić zadanie domowe i wiedzieć co
w trawie piszczy, albo co się pali w kominku. O Kominku dowiedziałam się
najwięcej czytając wywiad z Dużym Formacie. Kolejność co najmniej odwrotna.
Potem w Internecie krążyły posty o tym, jak czytelnicy blogosfery byli
zaskoczeni, że istnieje coś takiego jak gazeta drukowana. Ja byłam bardziej
zaskoczona fenomenem bloga Tomczyka.
Książka dziwna, nie czyta się jej najlepiej, ma dużo powtórzeń jeszcze
więcej akapitów poświęconych ego autora. A dokładniej jego budowaniu. Tak jak w
poradnikach pisanych po angielsku nie przeszkadza zwracanie się na „ty” do
czytelnika – wręcz jest to oczywiste, tak język polski tutaj okazuje się
trudniejszy. Nie znam autora, on mnie też nie (nie przyszedł na konferencję na
którą był zaproszony i nie poznałam go osobiście), a tutaj taka poufałość, ba
nawet sztuczna zażyłość.
To co ciekawe to zamysł książki, która z jednej strony ma być
podręcznikiem dla blogera – jak zarobić miliony pisząc 3 posty w tygodniu, z
drugiej to przewodnik dla reklamodawców. Potencjalni zleceniodawcy reklam mogą
się dowiedzieć, że nie sama oglądalność ale osobowość blogera/blogerki jest
najważniejsza.
Po przeczytaniu książki zastanawiam się czy zastosować się do rady
Tomczyka. Uważa on bowiem, że komentarze hejterskie należy od razu kasować. Ja
tak dotychczas nie robiłam. U mnie na blogu by coś skomentować trzeba mieć
google id. Co oznacza trochę zachodu i mniejszą anonimowość. Dzięki temu nie
dostaję spamu tylko ciekawe, merytoryczne komentarze, które naprawdę lubię
czytać. Publikuję też teksty na Polska Biega i tam nie trzeba się logować by
komentować i tam to już hejterstwo kwitnie. Tomczyk argumentuje kasowanie złych
komentarzy tym, że nie chce by ludzie zapamiętywali krytykę tylko jego tekst.
Biorąc pod uwagę sukces jego blogu, pewno ma rację. Choć z drugiej strony,
jeżeli ja się tymi komentarzami nie przejmuję to…będę musiała podjąć decyzję co
z tym zrobić. Jedno co pewne NIGDY nie wdaje się w dyskusję z anonimowymi
komentatorami, ani też nie odpowiadam na zaczepki.
Zerknęłam raz jeszcze na plan spotkania w Gdańsku, Tomczyka nie ma na
liście prelegentów, a szkoda bo z przyjemnością porozmawiałaby z autorem.
Na koniec ciekawe była dla mnie wiara w siłę lifestylu. Według autora tylko takie blogi
będą czytane, popularne i przynoszące zyski. Zerknęłam na definicję stylu
życia, ta z 1976 roku, brzmi: „Styl życia – zakres i formy codziennych zachowań
jednostek lub grup, specyficzne dla ich usytuowania społecznego, tzn.
manifestujące położenie społeczne oraz postrzegane jako charakterystyczne dla
tego położenia, a dzięki temu umożliwiające szeroko rozumianą społeczną
lokalizację innych ludzi” Wikipedia jako źródło podaje
książkę pod redakcją Andrzeja Sicińskiego, Styl życia:
koncepcje i propozycje, Warszawa: Państwowe Wydawnictwo Naukowe, 1976.
Poszperałam dalej. Słowo lifestyle było użyte pierwszy raz przez Austriackiego
psychologa Alfreda Adlera. Użył go w 1950 roku, termin odnosił się do kombinacji
wartości niematerialnych i materialnych. Lifestyle składa się z dwóch
podstawowych rzeczy – czynników mierzalnych takich jak zmienne demograficzne i
niematerialnych czyli np. wartości osobistych, poglądów.
Lifestyle, styl życia
to wszystko. Czyli jak piszę o bieganiu, triathlonie i podaję informację i o
sprzęcie i stopniu mojej determinacji by w taka jesienną pogodę przejechać 2
godziny rowerem w przyzwoitym tempie…to znaczy, że też bloguje
lifestylowo….ufff
Tomek Tomczyk, Blog, Pisz kreuj
zarabiaj, Wydawnictwo Zielona Sowa, Warszawa 2013
Z Twojej recenzji wynika, że autor-bloger napisał i wydał książkę tylko po to żeby... mieć o czym pisać na blogu. Zaś co do hejtu pod wpisami - hejt będzie, bo ludzie przeważnie mają bałagan w głowach, zaś bloger jest od tego żeby jemu nie ulegać - za co chwała Tobie. Bo nie sztuka udawać, że hejtu nie ma (kasowanie postów), sztuka go ignorować i pisać na tyle ciekawie żeby wzbudzać zaciekawienie i przemyślenia.
OdpowiedzUsuńDobry i interesujący blog dla mnie to taki, do którego chcę wracać, który jest prowadzony przez ciekawego człowieka, którego chciałoby się poznać na żywo. Nie potrzebny jest temu pic reklam, ani nie zaszkodzi hejt. Bo albo ktoś jest osobowością, albo ją sobie sztucznie tworzy i dorabia wizerunek.