LIMUD – Józefów – poranne, żydowskie bieganie
O zdjęcie poprosiłam pana z recepcji…wyszło jak wyszło ale odznaki widać!!! |
Rok temu biegaliśmy tylko we dwójkę. To my pierwsi z M. zauważyliśmy, że
spadł śnieg.
Dziś była nas już trójka czyli zrost liczebności grupy o 50%!
Takich notowań to nawet polskie maratony nie mają! Ha!
Biegaliśmy w
deszczu. Było sympatycznie i orzeźwiająco. Świder, Józefów, Otwock i pole
golfowe. Dużo rozciągania na końcu.
Potem basen bo trzeba się śpieszyć żeby
ze wszystkim zdążyć na drugi trening….ciekawe ile osób przyjdzie na 11?
My na Falenicy też mieliśmy deszczowy las - było pięknie! Trzeba było włączyć "tryb terenowy" i dobrze pod nogi patrzeć na zbiegach żeby na zadku nie zjechać. Nic nie poradzę, że uwielbiam biegać w deszczu, zwłaszcza w lesie.
OdpowiedzUsuń