Grand Prix 2013 Magazyn Wino – relacja z degustacji
W wersji mniej sportowej fot. Janusz |
Vitkac. Ostatnie piętro. Na dworze pada deszcz. W windzie pan z
kartonami wina. 5 kondygnacja, duszno i niestety bardzo tłumnie. Miało być
branżowo i medialnie było po prostu tłoczno. Ciekawe, że na innych degustacjach
nie ma tylu „mediów” ani „branży”. Katalog, ołówek i kieliszek. Ruszam. Nie tak
łatwo zacząć degustację gdy wpada się na znajomych. Jest o czym rozmawiać bo
lubimy dobre jedzenie i wino….
Pierwsze stoisko, zwane „Stół 1” w katalogu. Utknęłam na dobre. Dom
szampana. 12 szampanów. Czy coś więcej do szczęścia potrzeba?
Kolejność była różna, bo nie chciałam pić różowego ani demi-sec od razu
więc wracałam jak bumerang po kolejny kieliszek. Co piłam?
Nomine-Renard 5 szampanów. Brut Nomine – podstawowy, po prostu dobry. Brut Blanc de
Blances – szampańsko przewidywalny. Brut Special Club 2008 – oj tutaj to się
rozmarzyłam, brakowało mi owoców morza bo ten szampan jest, moim zdaniem
stworzony do nich. Demi-Sec Nomine – dla tych, którzy nie lubią klasycznego
szampana idealny.
Dalej, Dumenil, 3 szampany. Grand Reserve Brut – delikatnie gazowany,
ciekawy. Potem Millesine 2004 Brut – najlepszy na tej degustacji. Szampan
idealny we wszystkim, odpowiednio gazowany, delikatnie poziomkowy, aromatyczny
i elegancki. Dalej Prestige Vieilles Vignes Brut – rozumiem dlaczego nagrodzony
– pyszny po prostu.
Forget-Chemin dwa szampany, które były zdecydowanie za zimne, i za
dwoma podejściami nie jestem nic w stanie o nich napisać (Carte d’Or Brut i
Special Club 2008 Brut).
Joseph Lriot-Pagel – Carte d’Or Brut – chyba najbardziej niewyrazisty
szampan z tych prezentowanych na degustacji.
Wreszcie łosoś – Salmon – Reserve 100% Pinot Meunier – coś czego nie da
się wypluć bez łez w oczach, a po co płakać publicznie? Można nie wypluwać!
Dalej poza szampanami był tłum. Dziki tłum. Nie lubię i nie chcę się
pchać po wino. Chcę o nim rozmawiać, cieszyć się z niego.
Dlatego spróbowałam zaledwie kilku. Stół 9 – Schippettino 206 Venezia Guilia – ciekawe wino, które zostało nagrodzone ale mnie nie uwiodło a tego bym oczekiwała od win, którym przyznaje się nagrody. Tak było z winem ze stołu 11 – Noir (Pinot Nero) 2009, Oltrepo Pavese. Cudownie owocowe, delikatnie czereśniowe, takie kompotowe, ale taki kompot to ja bym chciała pić litrami…
A potem przyszła orkiestra. Serio. To niestety nie był żart. Zaczęły
się przyśpiewki. Zdążyłam spróbować Misna Vina, Gravesiny z 2011 – prostego
stołowego wina.
Robiło się coraz duszniej, orkiestra grała coraz głośniej. Śpiewano.
Wyszłam. To nie jest styl w jakim chcę próbować wina. Chcę o nim rozmawiać,
poznawać producentów, ich pomysły na wino. Zależy mi na spokojnym degustowaniu.
A nie przepychaniu się do stoiska, czekaniu na nalanie wina. Nie przychodzę na
degustację po to by się napić za darmo. Chcę się czegoś nowego dowiedzieć, chcę
poznać wina, jak będę miała ochotę na picie wina z orkiestrą to znajdę taką
bałkańską restaurację. To było naprawdę duże i negatywne zaskoczenie.
Degustacja Grand Prix to nie okazja do śpiewu i skrzypeczek, to spotkanie z
winem, które profesjonaliści uznali za wybitne.
Cieszę się, że zanim zaczął się „koncercik” mogła porozmawiać o
szampanach i nacieszyć się ich złożonością, różnorodnością i szampańskością. Z
którą mam o tyle problem, że uważam, iż ceny powyżej 250PLN za butelkę są
zdecydowanie wygórowane…ale tak to bywa z winami w Polsce.
Mam nadzieję, że za rok w spokoju będę mogła spotkać się z winiarzami
ze świata i cieszyć się z rozmowy i wina.
Szampany fot. D.Szymborska |
Znajomi fot. D.Szymborska |
Ręce opadają - orkiestra na degustacji Grand Prix fot. D.Szymborska |
dlatego na na taką degustację polecam wybrać się do doliny Rodanu. Klimat - idealny!
OdpowiedzUsuń