Czerwony Czepeczek – bajka dla triathlonistów
Pisemko TRI fot. D.Szymborska |
Uwielbiam gazetki biegowe. Czytać i pisać. Jak się powiedziało A w
kwestii triathlonu to się mówi też B a bardziej C – czytam. Książek przybywa.
Niektóre składają się z prawie samych tabelek i wykresów. To nie są sympatyczne
opowieści o tym jak to się wbiegło do jeziora, pojeździło na rowerku i
pobiegało. To praca ze statystyką, z samym sobą.
Na szczęście pisemka są inne. Reklamy, opowiadania, oczywiście dużo
wskazówek. To co dla mnie jest najciekawsze w triathlonowej lekturze to
założenie, że każdy bez problemu ukończy Ironmana. Serio. Czytam sobie o tym
jak miło się pływa w wodach otwartych (no, no…), potem bez problemu jedzie się
prawie dwieście kilometrów, w świetnej kondycji pobiec maraton. Takie miłe opowiastki.
Prawie jak na dobranoc.
Pewnego razu Czerwony Czepeczek wskoczyła do wody. Wiedziała, że ma do
przepłynięcia 3.86 kilometra. Cieszyła się, że babcia dała jej taki ładny
silikonowy czepeczek.
Płynęła szybciutko. Wybiegła z wody, wsiadła na swój czerwony rowerek.
Zmieniła Czerwony Czepeczek na Czerwony Kask. Babcia zawsze mówiła, że
to ważne by dbać o bezpieczeństwo, a babci trzeba się słuchać. Przejechała
180.2 kilometrów.
Uśmiechnęła się bo babcia pamiętała o wszystkim. Przy drzewku czekała
Czerwona Czapeczka w której dziewczynka mogła w końcu przebiec maraton.
Gdy wbiegała po 42.195 kilometrach na podwórko babci, pomyślała: A
gdyby tak babcia mieszkała za rogiem to jaki sport bym uprawiała?
Po drodze kopnęła wilka, tak że wyleciał do komina i wpadł do garnka z
zupą, ukłoniła się leśniczemu i ucałowała babcię.
Teraz była głodna jak wilk! Musiała jeszcze chwilę poczekać, bo jak to
w bajkach bywa wilki gotują się długo.
podoba mi się ta Twoja bajka! masz wyobraźnię! :D
OdpowiedzUsuń:) nie tak wyglądają treningi….tylko, mam niebieski czepeczek….
Usuńhahahaha :) nie chcę być małostkowa, ale tego wilka mi żal- bo to psowate :)
OdpowiedzUsuńno, będę trzymała kciuki za tego kapturka w przyszłym roku, mimo, że będę wtedy kajakiem przez jakieś kanadyjskie odludzia się przedzierała, to i tak będę trzymała ;)
no ba kajak brzmi fajnie…choć dla mnie to byłoby zbyt duże wyzwanie bo mnie kajak nie słucha…a na raftingu to udawało mi się ponton obrócić….foward paddle to trudne….
Usuń;) nie ma ludzi doskonałych.
Usuńboję się tylko niedźwiedzi, dostałam już heads-up: mam zawsze przy sobie nosić szamę, a jak się pojawi misio, to zrzut Clif Barów i chodu ;) noooo w takich sytuacjach to ja jestem zabójczym sprinterem ;)
tia, też ponton obruciłam :D a potem dławiłam się wodą śmiejąc się :)
Co by było gdyby babcia mieszkała za rogiem? Myślę, że Czerwony Czepeczek by się przeprowadził, tak żeby nadal uprawiać ten sam sport :).
OdpowiedzUsuń