TRYB JASNY/CIEMNY

KONKURS – do wygrania pakiet VIP na Festiwal Biegowy



Dawno o tym nie przypominałam ale jestem Ambasadorką Festiwalu Biegowego w Krynicy. Fajnie prawda? Żeby nie tylko mnie było fajnie mam dla Was konkurs. Można wygrać taki sam pakiet, jak przysługuje Ambasadorom i Ambasadorkom – VIP, oczywiście.

Oznacza to możliwość darmowego zapisania się na biegi organizowane w ramach Festiwalu w Krynicy (z wyjątkiem IronRunu) - wpisowe od 10 do 90PLN.

By wygrać pakiet startowy na Festiwal Biegów trzeba w komentarzu tu, pod postem albo na Facebooku napisać dlaczego biegasz. Najbardziej przekonująca odpowiedź zostanie przeze mnie nagrodzona pakietem VIP.

Na odpowiedzi czekam do czwartku 7 listopada do północy. Ogłoszenie wyników w piątek 8.11.2013.


Komentarze

  1. Biegam, poniewaz chce pobic wlasne slabosci, odstresowac sie i uciec od codzinnosci ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Biegam, poniewaz chce pobic wlasne slabosci, odstresowac sie i uciec od codzinnosci ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Biegam bo zwyczajnie chce dłużej żyć dla siebie i swojej rodziny (częściowo mam wpływ na stan organizmu w końcu). Biegam bo wymusza to dobre odżywanie się, dostarcza ogromnie dużo radości, odciąga od głupiego telewizora. No i te spojrzenia w mieście ludzi w kurtach a ja w podkoszulku i krótkich spodenkach :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Biegam bo zwyczajnie chce dłużej żyć dla siebie i swojej rodziny (częściowo mam wpływ na stan organizmu w końcu). Biegam bo wymusza to dobre odżywanie się, dostarcza ogromnie dużo radości, odciąga od głupiego telewizora. No i te spojrzenia w mieście ludzi w kurtach a ja w podkoszulku i krótkich spodenkach :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Długo można by wymieniać: dla zdrowia, dla figury, dla lepszego samopoczucia, dla podziwu w oczach męża, dla niedowierzania w oczach koleżanek, dla amortyzacji sprzętu biegowego, dla możliwości oglądania pustych łazienek o 5 rano w lato i 6 w zimę, dla energii, satysfakcji ... ale tak naprawdę biegam żeby w życiu pracującej mamy trójki małych dzieci mieć coś tylko dla siebie, coś co daje cudowny oddech, haust świeżego powietrza i to bardziej w przenośni niż dosłownie, oraz poczucie że mogę wszystko !!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlaczego biegam? To trudna i złożona sprawa, ale spróbuje z tej okazji odpowiedzieć samemu sobie na to pytanie.
    Właściwie, to ja nigdy nie lubiłem biegać. od szkoły podstawowej bieganie na zajęciach wf, to była prawdziwa kara i nigdy nie miałem tego biegania zaliczonego. Gdyby nie to, że ćwiczyłem inną dyscyplinę w klubie, to chyba w ogóle nie miałbym zaliczonego wf-u. Patrząc jednak wstecz, to na wszystkie lata mojej edukacji szkolnej, to nie miałem szczęścia do nauczycieli wf-u. Na wszystkich czterech jakich miałem, tylko jeden był nauczycielem z powołaniem, a reszta traktowała swoją prace z dziećmi jak zło konieczne, a dzieciaki jak jakiś produkt gorszego gatunku. Mieli wymagania programowe, a nie byli w żaden sposób sami zdolni cokolwiek zaprezentować i jakoś zachęcić i zmotywować do pracy. W klubie sportowym, gdzie ćwiczyłem po szkole, bieganie na rozgrzewkę, to też zawsze była jakaś dla mnie forma straty czasu, interesowała mnie inna dyscyplina i uważałem, że bieganie nie jest mi potrzebne. Dopiero gdzieś po wyjeździe na studia, przekonałem się, że to bieganie może być przyjemne. Tak się złożyło, że choć sam studiowałem na kierunkach humanistycznych, to dużo czasu spędzałem na terenie AWF-u, za sprawą dziewczyny, która była studentką AWF-u. Ale, to moje bieganie nadal było, tylko jakimś truchtaniem po parku, 2-3 razy w tygodniu, max 30 minut, bo tyle zajmowało przebiegnięcie tego parku dookoła. W między czasie, moi znajomi z rodzinnego miasta wzięli się za przygotowania do maratonu, co wtedy wydawało mi się czystym szaleństwem, udało im się po jakimś czasie zaliczyć pierwszy maraton, a potem kolejne, co było dla mnie jakimś niewyobrażalnym kosmosem. Mój mózg, nie był w stanie tego objąć, by biec 4-5 godzin. W między czasie, to moje bieganie w parku coraz bardziej stawało się odskocznią od stresu i wszystkich problemów na studiach. Czasem nawet lepiej było iść pobiegać, niż się uczyć do sesji. Pamiętam, też swój pierwszy maraton, który obserwowałem jako kibic. Startowało w nich paru znajomych z AWF-u i akurat ich start wywoływał u mnie jakąś taką zazdrość. To były jeszcze czasy, gdy startujących nie liczyło się w tysiące, a w setki i ten ich wyczyn, był jakoś jeszcze bardziej nieosiągalny. Nie wiem, dokładnie ile lat minęło, zanim sam zrobiłem coś w kierunku, tego by to swoje bieganie bardziej usystematyzować, postawić sobie jakiś cel i do niego dążyć, pewnie gdzieś z pięć, sześć. W tym czasie, dużo się w moim życiu działo, co chwilę jakaś rewolucja, ale zawsze jakoś biegałem, te swoje 30 minut. Pamiętam jedynie to, że pewnego dnia wszedłem na stronę Maratonu Warszawskiego, poczytałem regulamin, zapoznałem się z trasą, a zapisałem się na jakiś całkiem inny maraton. Od tej pory, korzystałem z dobrych porad, znajomych maratończyków, których podziwiałem. Czasami ćwiczyliśmy razem, tzn. ja, gdzieś tam zawsze wlokłem się daleko z tyłu za nimi, ale nie szczędzili mi dobrych rad. Można powiedzieć, że maraton miałem w teorii opanowany i jakieś trzy lata temu pojechałem na swój pierwszy maraton, którego nie udało mi się ukończyć, ale to niepowodzenie, nauczyło mnie, że trzeba więcej pracować i nie poddawać i walczyć. Kilka miesięcy później pojechałem na półmaraton, którego też nie udało mi się ukończyć i wtedy miałem dość biegania, byłem przekonany, że to nie dla mnie i się po prostu do tego nie nadaje, ale z biegiem czasu, chęć do biegania wróciła sama. Spróbowałem jeszcze raz przygotować się do maratonu. Pracowałem przez kilka miesięcy i tym razem się udało. Emocje tego biegu były niesamowite. Potem z rozpędu ukończyłem jeszcze jeden maraton i tak, to już się teraz toczy. Bieganie w jakiś sposób wytycza rytm mojego życia. Kończę jeden bieg, zaraz myślę o jakimś następnym. A to wszystko, w zgodzie z całą masą obowiązków i jeszcze innych form ruchu i sportu jakie są mi bliskie, ale bieganie, udział w zawodach, nie przeszkadza, temu wszystkiemu, a wręcz, wzbogaca, te wszystkie rzeczy, którymi się zajmuje. Bieganie na pewno w jakimś sensie zmieniło moje życie.

    OdpowiedzUsuń
  7. cd.

    Wracając do sedna, to w jakiś sensie biegam dla siebie, bo jest mi to do szczęścia potrzebne, ale choć może i to mało oryginalne, to biegam dla rodziny, która choć początkowo niechętnie nastawiona do tego wszystkiego, to z czasem uzyskałem akceptacje i radość z moich poczynań, biegam też dla znajomych, którzy twierdzą, bardzo im się podoba atmosfera zawodów, ale nigdy by im się nie chciało iść kibicować na trasie jakbym nie brał udziału, i biegam w jakimś sensie, dla tych, którzy nie mogą biegać ze względu na stan zdrowia, ale bardzo mi kibicują i zawsze trzymają kciuki.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Wybrane dla Ciebie

Copyright © On Egin Eta Topa