Przesilenie wiosenne – jak sobie z nim poradzić i co jeść!
Co zjeść a czego nie zjeść o to jest pytanie! Wiosna! Cudownie,
słonecznie, ciepło. Tylko, że organizm wariuje. Zmiany, jeszcze raz zmiany.
Treningi bardziej intensywne bo starty się przybliżają, a nie oddalają. Dłuższy
dzień, jasno, w końcu nie trzeba ubierać 3 warstw na treningi.
Nagle: katary, kaszle, bolące uszy. Bywa i jeszcze gorzej – zupełny brak siły. Taka ściana, co o niej piszą, że jest na maratonie na 35 kilometrze, tyle, że ściana jest od rana do wieczora. Mur. Organizm broni się przed zmianami. Nie chce się wybudzić z zimowego snu.
Jak to piszą w poradnikach: „są na to sposoby”. Mam też swoje patenty.
I mam nadzieję, że zadziałają bo właśnie mam katar, bo wczoraj źle się ubrałam
na rower. Była cudna pogoda, słońce, które nie grzeje, wiatr, którego nie widać
ale bardzo się odczuwa…. Wiosna bywa zdradziecka i trzeba o tym pamiętać.
JEDZENIE
Zacznę od tego co jeść żeby przetrwać wiosnę: rano owsianka.
Rozgrzewająca, odżywcza i dobra dla naszego trawienia. Drugie śniadanie –
domowej roboty ciasteczko energetyczne (oj przyda się, przyda dodatkowa ilość
energii). Obiad (tutaj mam z tym
największy problem bo u mnie zmienia się w obiadokolację) makaron
oczywiście. Mało w tym jedzeniu witamin więc dopisałabym jeszcze świeżo
wyciskany sok. Dietetyczka pewno by do góry z radości nie skakała, jednak dla
mnie ważniejsze jest to by zjeść smacznie a nie „ultra zdrowo przepisowo” bo to
często wydaje się być niewykonalne dla „zwykłego człowieka”.
TRENING
Sposobów na przetrwanie wiosny też mam kilka: mądrze się ubierać (z bieganiem
nie mam problemu, z tym jak ubrać się na rower to…uczę się), wysypiać się –
nasz organizm będzie po prostu silniejszy jak damy mu możliwość regeneracji,
nie szaleć – wiosna to szalony czas a nasz organizm nie lubi zbyt dużych
szaleństw. Tylko tyle i aż tyle. Kolejność przypadkowa, a wszystkie punkty
ważne.
Przewaga wiosny nad zimą jest taka, że łatwiej więcej się uśmiechać!
Zima w górach jest cudowna, w mieście męcząca, wiosna gdziekolwiek jest zawsze
optymistycznie wesoła!
Poza tym mamy piątek, piątek wiosenny więc nic tylko się cieszyć,
biegać, jeździć i pływać oczywiście!
Dodałabym jeszcze suplementowanie witaminą D3. W naszej szerokości geograficznej mamy jej czterokrotnie mniej, niż wskazuje norma. Dlatego w okresie od września do kwietnia/maja nie zaszkodzi łyknąć raz dziennie. I jeszcze B12 i C, dla lepszej regeneracji i odporności.
OdpowiedzUsuń