Wędzony węgorz – super przekąska
Wędzony węgorz fot. D.Szymborska |
Nie lubiłam węgorza, ryba wydawała mi się za tłusta i po prostu nie
smaczna. Na kolacji w Krakowie przed Sylwestrowym biegiem jako czekadełko
podano węgorza. Zmieniłam zdanie o tej drapieżnej rybie.
Uwielbiam węgorza! Takie śniadanie do zwyczajnych nie należy ale po
pływaniu (prawie same nogi bo palec w szynie trochę przeszkadzał) można zjeść
wszystko!
Pyszne! Jest tylko jedno „ale” związane z węgorzem MUSI BYĆ POLSKI!
Idziemy do sklepy kupujemy węgorza, przynosimy do domu coś wiórowato tłustego.
To znaczy, że kupiliśmy (tańszego) chińskiego węgorza hodowlanego. Bleee. Nie
cierpię akcji w stylu Kupuj Polskie, Dobre bo Polskie, Tylko Polskie etc. Jednak
w przypadku węgorza nie można inaczej, ma być z tutejszy!
Podanie zajmuje chwilę – kroimy gruby kawałek, obieramy ze skóry,
wyciągamy kręgosłup i układamy piramidkę na talerzu, kropimy delikatnie cytryną
i można jeszcze zrobić smugi z glaze i tyle. Najprościej jak się da i tak
pysznie!
Doczytałam w Internecie, że surowy węgorz ma trującą dla ludzi krew a w
ramach ciekawostek dowiedziałam się, że jest w stanie pełzać po lądzie – twardy
zawodnik!
Jeżeli możemy kupić pół węgorza to wybierajmy część z głową - tam jest lepsze mięso! fot. D.Szymborska |
Jadłam raz i jeśli chodzi o kategorię ryby wędzone pozostanę przy makreli i łososiu.
OdpowiedzUsuń