Apfelstrudel w butelce – Andiner Kellerei Pinot Bianco
Szkoda, że u mnie w Wawie takiego nie ma w supermarkecie....fot. D.Szymborska |
W supermarkecie w
Moenie miałam pięć minut na wybranie win, które wezmę ze sobą do domu. Z racji
ograniczeń bagażu nadawanego (16kg a w tym dużo biegowych/rowerowych ciuchów,
bo „ósemka” na basen nie waży tylko miejsce zajmuje) wybrałam 3 butelki. Jedną
z nich był apfelstrudel w kieliszku. Sudtriroler Weissburgunder, Pinot
Bianco Dell’Alto Adige.
Tyrolskie wino w Dolomitach,
cieszę się, że stało tam na półce, najwyższej. Na najniższej były wina po 75
Euro centów. Ekipa snowbordowa się w nie zaopatrywała. Dla każdego coś dobrego.
Przy zakupach nie miałam Internetu, mogłam liczyć na intuicję, znajomość
winnic, pamięć z podróży – jadąc w Verony autokarem starałam się zapamiętać
nazwy mijanych winnic, w końcu to był winny szlak.
Andianer Kellerei
zrobił dobre wino. Nos już ciastko mamy, usta to tylko uzupełniają. Jest
aromatycznie z cynamonem, jabłkiem i ciastem drożdżowym. Nie ma słodyczy jest
lekko cierpki smak. Nie jest to wino długie, ale proporcje są właściwe – nie ma
rozczarowań jest spójność.
Już po przyjeździe
odrobiłam zadanie domowe. Winnica powstała w 1893. Znają się na winach. W 2012
zauważył ich Parker dając 91 i 90 punktów (na 100) odpowiednio - Sauvignon
Andrius 2010 I Lagrein Tor di Lupo Riserva 2008. W tym samym roku Wine
Enthusiast był również zauroczony tymi winami, Gambero Rosso przyznał dwa
kieliszki w 2013, I Vini D’Italia L’Espresso też zachwyty. Że z gór, że
mineralne, że dobrze ułożone, że zbilansowane, że dobre….czyli odczucia podobne
do moich. Szkoda, że więcej butelek od tego producenta w sklepie nie było. Na
szybkich, zagranicznych zakupach wychodzę z założenia, że lepiej więcej różnych
butelek przywieźć do domu….na spokojnych zakupach, do których mam czas się
przygotować, doczytać kupuję inaczej. Z winami kupowanymi pojedynczo dochodzi
jeszcze stres – a jak będzie korkowe to nie poznam jego smaku…bo nie pójdę
oddać, wymienić…..
Na szczęście na 3
przywiezione butelki z Moeańskiego supermarketu żadna nie była „trafiona”.
A smak jabłecznika
pozostał w moje pamięci. Takiego zimnego, wytrawnego, ale naprawdę dobrego.
A jutro Zlot
Blogerów Winnych. Dzień kobiet. Wśród prelegentów nie ma pań... ciekawa jestem
jak będzie.
Komentarze
Prześlij komentarz