Słodycze bez poczucia winy - TAK!
Gofry fot. D.Szymborska |
Wczoraj dla gości zrobiłam gofry z bitą śmietaną, jagodami i listkami
mięty. Nic zdrowego – gofry kupne ale stostowane, śmietana (świetnej jakości)
ale ze sprayu, borówki amerykańskie z Chile
- zdecydowanie nie sezonowe. I co? I było pysznie!
Ani to zdrowe ani treningowe. Takie normalne – na szybko coś dla
znajomych i tyle.
Jednak dyskusja się zaczęła – że trzeba będzie spalić na treningu, że
to chyba wyjątek, że niezdrowe…
Ze wszystkim się zgadzam. Dziś mam spinning, nie jem tak codziennie,
nie było to zdrowe. I co? I było pyszne!
Wygląda na to, że jedzenie słodyczy bez poczucia winy to całkiem trudne
zadanie. Nie dla mnie. Zjem, to zjem i tyle. Oczywiście wiem, że moje gubienie
kilogramów będzie wolniejsze ale za to będę miała dużo przyjemniejszy
dzień/wieczór. Tylko tyle i aż tyle. Bez zadręczania się ile to miało kalorii –
bo miało. Bez analizowania składu – przecież wiem, że nie było w takim jedzeniu
nic wartościowego. Za to z uśmiechem – smakowało! To wystarczy! Do tego
częstotliwość takiego jedzenia – raz na miesiąc, dwa? Przecież nie częściej.
Radocha jeszcze większa bo mi się nie przejada!
Uważam, że słodycze można jeść bez poczucia winy, z ogromną
przyjemnością!
Trzymam się następujących trzech zasad:
·
Nie robię wielkiego „halo” z tego,
że zjadłam coś słodkiego, zjadłam bo chciałam i nie ma tu miejsca na pogłębioną
psychoanalizę moich potrzeb,
·
Nie jem słodyczy często,
·
Nie „rzucam” się na słodkości –
przecież jem je dla smaku a nie żeby się nimi najeść…od tego jest makaron!
Jak zjem coś fajnego słodkiego to o tym napiszę, tak jak relacjonuję
postępy w treningach (albo ich brak), udział w zawodach, czy radość z pysznego
makaronu. Słodyczą są i będą częścią mojej diety!
Z doświadczenia wiem, że kiedy znajomi wiedzą, że się trenuje, sport regularnie uprawia, to czasem ze złośliwą satysfakcją wypominają głupią tabliczkę czekolady. Mimo że czekoladę je się rzadko i w sumie to była tabliczka, która leżała w lodówce od pół roku, bo się ją od kogoś dostało.
OdpowiedzUsuńa czekolada... ostatnio przyjaciele, którzy wiedzą, że dużo trenuję przywieźli dali mi Belgijskie czekoladki i co? pyszne były!
UsuńPodoba mi się takie podejście. Belgijskie czekoladki są najlepsze. :)
OdpowiedzUsuńdużo jest dobrych czekoladek....ehhh
UsuńSmakowity artykuł :) Polecamy do tego smakołyku zdrową mate green. Zapraszamy na blogi http://www.yerbastory.pl, http://www.mategreen.pl
OdpowiedzUsuń