2 miejsce w Madrycie na 5K – piękny puchar
5K - Madryt, 2 miejsce - OPEN KOBIETY |
30 stopni. Pyłki. Tłum na starcie. Czekamy 5 minut, w końcu przychodzi
pan ze starterem. Start. Hampy, auta na drodze, pod górkę, z górki, park,
szuter, pył, pięknie kwitnące drzewa (nie nawidzę), cudownie kolorowe krzewy na
jeziorkiem (nie cierpię bo też pylą), znów droga, pod górkę z górki. Meta.
Druga kobieta na 5K. Ogromna radość. Zmęczenie jeszcze większe. Rozciąganie,
ławka. Zalegam. Wlokę się do łazienki, myję na raty i przebieram. 3 godziny
czekam na dekorację. Szczęśliwa targam puchar do hotelu.
Tak było.
Teraz szczegóły. Wczoraj o mało się nie popłakałam jak zobaczyłam pod
swoim balkonem tysiące ludzi biegnących w nocy. Przegapiłam nocny bieg. Nic to
poszłam spać. Rano z braku owsianki kanapka z serem owczym i jamon iberico i
kawa. Mocno alternatywne biegowe śniadanie. Do auta i do biura zawodów.
Odebrałam numer startowy i poszłam szukać łazienki. Okazało się, że na kilkaset
biegnących osób są dwie. I…. wcale nie było kolejki. Hiszpanie wiedzieli, że
wypocą wodę. Ja mam swoje przyzwyczajenia.
Gdy dobiegłam dostałam puszę izotonika i wodę – wszystko z lodówki.
Bardzo to doceniłam bo 30 stopni robi swoje. Wygrałam też plecak i kupon do
salonu optycznego. Tego raczej nie wykorzystam.
Sam puchar jak to bywa z tych obskurnych, ale równie jak jest brzydki
tak wiele radości sprawia. Już nie mogę się doczekać kiedy go postawię w domu
na półce.
Sam bieg zorganizowany tak sobie: opóźniony start (jak się stoi na
takim słońcu to człowiek się trochę poci), meta – wszystko super tylko nie było
medali a ja je uwielbiam. Potem mega długie czekanie na dekoracje. Z drugiej
strony nie mam nic przeciwko czekaniu na dekorację jak wiem, że będę stała na
pudle!
Samo wyczytanie było też świetne – Dota Setemborska – maso menos. Tak,
tak pan wyczytujący powiedział – Setemborska – mniej więcej.
Ubawiłam mnie też rozmową z jednym
z biegaczy, pytał się mnie czy jestem z Rosji bo tak szybko biegam.
Atmosfera biegu była bardzo miła, podobało mi się mimo niedociągnięć
organizacyjnych wybawiłam się i wybiegałam.
Już nie jest mi tak przykro, że wczoraj nie pobiegłam bo dziś
nabiegałam swoje! Teraz Madryt będzie mi się kojarzył nie tylko z muzeami,
restauracjami ale też z „pięknym” pucharem!
Biegłam w: New Balance (moje startówki, które opiszę w przyszłym
tygodniu bo jestem z nich bardzo zadowolona), skarpetki Moose, spodenki The
North Face, bluzeczka Nike z She Runs The Night, czapeczka Asics, okulary
Brenda. Nagrodę odbierałam w moje ulubionej bluzeczce Timex I am a runner.
Meta 5K fot. T. |
Lans przed dekoracją fot. T. |
gratulacje!
OdpowiedzUsuńJaram się czytaniem tego Pani bloga bardzo ;) szczeniackie.
oj dziękuję:)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńGratuluję podium :)
OdpowiedzUsuńdzięki:)
UsuńGratulacje, jaki czad w ogóle, że pudło :)))
OdpowiedzUsuńdzięki:)
Usuńgratuluję!!! ja się i jaram i motywuję :)
OdpowiedzUsuńMonika
gratuluję. :) a ja dziś zaliczyłam swój pierwszy bieg- 5 km, ale i tak jestem bardzo dumna.
OdpowiedzUsuń