|
La Nieta fot. D.Szymborska |
Kolejna restauracja z listy M. z rekomendacją, że prowadzą ją dwaj
bracia, serwują domowe jedzenie, M. od pewnego czasu bywa tam bardzo często i
zawsze jej wszystko smakowało. La Nieta.
Mała restauracja, kolacje serwują od
20.30 wcześniej czynny jest tylko bar. M. napisała o braciach ją prowadzących,
nie wiem dlaczego ale założyłam, że będą to młodzi ludzi, którzy uwielbiają
gotować. Cóż bracia mają grubo ponad piędziesiątkę. Są przemili, jeden jako
kelner a drugi jako kucharz prowadzą tą domową restaurację. Brat – kelner –
apodyktyczny. Uważał, że nie ma sensu zmawiać wcześniej więcej przystawek –
trzeba najpierw zjeść a potem można domówić. Brat – kucharz – opowiedział jak
zrobić dorsza, który był najlepszym dorszem jakiego od dawna jadłam.
Po kolei.
Uwielbiam menu dnia – ułatwia wybór a jednocześnie zawsze daje gwarancję
świeżości bo jest to najbardziej chodliwe danie danego dnia. Dodatkowo
zamówiliśmy talerz wędlin z sałatką. Moje menu składało się z zupy – rewelacja.
Zupa gotowana na kostkach cielęcych. Drugie to dorsz. Co to był za dorsz….mam
przepis od brata – kucharza i zamierzam też sobie takiego w domu zrobić!!! Na
deser flan. Do tego wino. Wino z tych mocno przeciętnych.
Kolacja przepyszna,
domowa, prosta i sycąca. Taka jak by się chciało zjeść po całym dniu na nogach.
A dokładnie tak wyglądają nasze dni w Madrycie. Tyle tutaj jest do zobaczenia.
Nie lubię gdy mam odwiedzić w czasie jednego dnia więcej niż jedno miejsce,
muzeum. Dozuję sobie przyjemności, nie cierpię pogoni turystycznej – wolę kawę
z widokiem na ulicę niż bieg od atrakcji do atrakcji.
|
Przystawka fot. D.Szymborska |
|
Jak tylko można to jem zupy fot. D.Szymborska |
|
Dorsz!!! fot. D.Szymborska |
|
Flan fot. D.Szymborska |
Komentarze
Prześlij komentarz