Jedzenie w samolocie
Bo w podróży jedzenie jest bardzo ważne..... fot. D.Szymborska |
Jak byłam mała to zawsze czekałam, aż stewardesy zaczną roznosić
jedzenie, cieszyłam się ogromnie z zimnych przekąsek, z czegoś co niezależnie
od linii lotniczych przypominało i smakowało jak połączenie kurczaka z rybą –
chickenfish. Zawsze po podróży pachniałam papierosami, bo samolot miał miejsca
dla palących, które oddzielone były zasłonką od reszty pasażerów.
Trochę podrosłam, to czekałam aż stewardesy zaczną roznosić wino w tych
ślicznych, malutkich buteleczkach. Wprowadzili zakaz palenia, jednak w
łazienkach powietrze było aż szare od dymu.
A dziś? Dziś w łazienkach są czujniki, nikt nie pali, a posiłki w
lotach europejskich w klasie ekonomicznej są płatne, ba na krótszych lotach nie
ma chickenfisha, nie ma ani chickena ani fisha, pozostają jakieś paluszki i
modne ostatnio wrapy. Wybór alkoholi też ubogi.
Tak jak problem z jedzeniem można rozwiązać tak z piciem dużo trudniej,
odkąd są kontrole są dużo bardziej szczegółowe i wprowadzona zakaz przewożenia
płynów….
Dziś w czasie rejsu Warszawa – Londyn zjadłam świetne bezglutenowe
drugie śniadanie, albo bardzo wczesny lunch bo dzień zaczęłam przed
świtem. A składało się ono z ryżowego
makaronu z marynowanym w sosie sojowym indykiem, zielonej fasolki, kiełków
fasoli, wszystko posypane prażonymi orzeszkami ziemnymi. Pycha. Niestety z
racji tego, że to było economy
class podane było w plastikowym, jednorazowym opakowaniu,
pałeczki też jednorazowe ale bambusowe. A wszystko dzięki temu, że wczoraj
przygotowałam sobie makaron, zapakowałam go do pudełka, nie zapomniałam o
pałeczkach, a wszystko czekało rano na mnie w lodówce, udało mi się nie
zapomnieć zabrać mojego bento.
Mam nadzieję, że uda mi się znaleźć, tutaj na lotnisku restaurację
Gordona, ten świetny kucharz rozumie, że jedzenie w samolocie też jest ważne….a
jak podróżujemy to nie zawsze wyruszamy z domu….
Na ziemi dużo łatwiej coś dobrego zjeść niż w powietrzu….. a Londyn
jest ziemią żyzną jeżeli chodzi o restauracje….oj bardzo….używając klasyfikacji
gruntowej to by było lepiej niż pierwsza klasa!
Wybierasz się do maze?
OdpowiedzUsuńmam inne plany, ale co z nich wyniknie to jeszcze nie wiem :)
UsuńPoczątek brzmi jakbyś pierwsze loty w DC-3 wykonywała :-D
OdpowiedzUsuńcóż, czas szybko leci, jako dziecko latałam z rodzicami.....pasażerowie palili a my - dzieci bawiliśmy się popielniczkami....
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń