Zaduszki biegowe
- Kochanie, to ja pójdę wyrzucić śmieci. - Za ile wrócisz? - 7.5 kilometra i dużo rozciągania. - Pa. |
Dwa lata temu pisałam o runningu zamiast grobbingu (TUTAJ), a dziś
będzie o tym, że nie musi być zamiast, może być obok, razem…..
Wygląda na to, że z wiekiem łagodnieję… Ostatnio usłyszałam, że jak się
mnie obserwuje na treningu, to współzawodnictwo ze wszystkimi widać z
odległości kilkunastu metrów…. To prawda, lubię się ścigać, sprawdzać….
A dziś? Dziś jest 1 listopada, dla niektórych dzień ważny, smutny, dla
innych zwyczajny i treningowy.
Piękna pogoda (Warszawa), słońce, które owszem nie grzeje ale cudownie
świeci, żółte, brązowe, czerwone….jesienne liście. Rześkie powietrze (telefon
zmyślał, rano nie było 2 stopni), i trasa biegowa. Wybrałam asfalt, obawiałam
się, że w lesie nie będzie biegaczy, że może być niebezpiecznie. Sądząc po tym
ile osób spotkałam to pewno w lesie też były tłumy.
Ot, niektórzy łączą grobbing z runningiem. Rano przebieżka potem na
cmentarz. Jedno nie wyklucza drugiego.
Chwilę po rozciąganiu, jeszcze mam siłę na uśmiech... |
No dobra, zawsze jesienią robię takie zdjęcia, zimą i wiosnę też....fot. D.Szymborska |
Do domu wróciłam bardzo zmęczona, na treningu poznałam nową koleżankę,
jest z Ukrainy i bardzo szybko biega…i znów, zamiast biegać swoje, to co
zaplanowałam goniłam jak szalona po jesiennych liściach….Pamiętałam o
rozgrzewce, potem po treningu było dużo rozciągania, a na koniec, jak zawsze piechotą
na 7 piętro. Tym razem nikogo nie spotkałam na klatce schodowej, nie usłyszałam
tych samych, za każdy razem pytań sąsiadów – czy winda nie działa….
Komentarze
Prześlij komentarz