Kuchnia dla biegaczy – siła z roślin - recenzja
Coś dla wegan, biegających wegan fot. D.Szymborska |
Uwielbiam książki kucharskie, nie mam już miejsca na regałowych
półkach, pojawiła się specjalna skrzyneczka tylko na książki kucharskie, szybko
się zapełniła. Układam sobie stosiki, potem się rozsypują bo koniecznie muszę
znaleźć przepis, który czytałam pół roku wcześniej i był w takie książce co
miała niebieski grzbiet….
Zawsze jak coś gotuję według przepisu podaję źródło, w większości
wypadków zastrzegam, że inspirowałam się, usprawniałam, co nie zmienia faktu,
że ktoś wcześniej wymyślił przepis a ja z niego skorzystałam. Pewno, że czasem,
chociażby tak jak było z wczorajszą sałatą, sama wymyślam co chciałabym żeby
znalazło się na talerzu. Uwielbiam warsztaty kulinarne, im lepszy szef kuchni
tym więcej nowości można się nauczyć.
Violetta Domaradzka, Robert Zakrzewski i Damian Parol przygotowali
książkę kucharską. Coś dla biegających wegan. Przeczytałam i….cóż, chyba
pozostanę przy przepisach pisanych przez szefów kuchni, doświadczonych
kucharzy. Violetta i Robert jak sami piszą spędzili kilka miesięcy na
gotowaniu, przygotowywali nawet 12 dań dziennie by je spróbować, sfotografować
i opisać. Cechą wspólną wszystkich przepisów jest wegańskość.
I tutaj pojawiają się dla mnie pytania, czy podanie dwóch źródeł
przepisów – Atelier Smaku i Gediminas Grinius, wystarczy? Czy może Domaradzka i
Zakrzewski są tak świetnymi kucharzami, że są w stanie wymyślić po 10 nowych
przepisów dziennie? A może to są przepisy tak oczywiste dla wegan, że ja
mięsożerca je odkrywam, a każdy szanujący się weganin je zna…
W książce są jest ponad 150 przepisów (jeżeli nie pomyliłam się licząc
bo brakuje numerów potraw w spisie treści), w tym wiele typu: kanapka, koktajl,
sałatka. Cechą większości dań jest bardzo krótki czas przygotowania i olbrzymia
prostota przepisu. Ot składniki, przyprawy i wszystko gotowe.
Myślę, że dla kogoś kto jest neofitą wegańskim to świetna książka
kucharska, do tego jeżeli nie zamierza aspirować do gotowania gwiazdkowego
tylko spędzić w kuchni kilkanaście minut – to wystarczy, że otworzy książkę na
dowolnej stronie i gotowe.
Dla mnie to trudne do zaakceptowania – autorzy przekonują, że
zastępowanie składników czymś zupełnie innym, bo akurat to mamy w kuchni to
sposób na odkrywanie nowych smaków. Pewno, że tak, tylko po co przepis? Jak
mamy gotować w stylu – to mam w szafce i lodówce to….
Dla wymagającego kulinarnie mięsożercy, książka „Kuchnia dla biegaczy –
siła roślin” jest ciekawą lekturą, jeżeli chodzi teorię książką, dietetyczne wprowadzenie
Damiana Parola jest ważnym elementem, dodatkowo staranność podawania kalorii i
składu dania może być ważną informacją dla osób na dietach wykluczających.
Jeżeli chodzi o przepisy, to cóż nie porywają, ale wiadomo, że trzeba kilka
ugotować…co zamierzam zrobić….
Wreszcie dla biegaczy długodystansowych, ultrasów to dowód, że na
przykładzie Domaradzkiej i Zakrzewskiego można się przekonać, że same roślinki
wystarczą by dobrze wypadać w czasie kilkudziesięcio kilometrowych biegach. Co
niezmiennie dla mnie jest rzeczą pełną szacunku, niezależnie od paliwa na
którym „jedzie”, ktoś kto ma ochotę biec przez ponad 42 kilometry, znaczy się
kocha ten sport, widoki, emocje, a że nie je mięsa to jego prywatna sprawa.
Liczy się wynik na mecie!
Kuchnia dla biegaczy, siła z
roślin, Violetta Domaradzka, Robert Zakrzewski, Damian Parol, Wydawnictwo
Publicat, Poznań 2015
Mam tą książkę ale jeszcze nie czytałam. Podejrzewam że biegaczy nie maja czasu gotować długo, a po za tym rośliny nie należy długo gotować;-) Podobną książkę kulinarną, napisała Beata Pawlikowska - " Moje zdrowe przepisy", z niej gotowałam według pięciu przemian. Polecam!
OdpowiedzUsuń