Jak żyć bez słońca? Pięć sprawdzonych sposobów na przeżycie!
Wszystko się da ulepszyć, nawet siebie w deszczową pogodę! fot. D.Szymborska |
A mówią, że w Anglii to cały czas pada…..tu bym się spierała, ostatni
raz słońce widziałam w Londynie, w zeszłym tygodniu….W Warszawie powoli
zapominam jak to jest mrużyć oczy od słonecznych promieni.
Jest trudno. Wyjście na trening – biegowy jest coraz większym
wyzwaniem. Tym bardziej, że plan treningowy przygotowań do wiosennego maratonu
„rusza” od grudnia. Dużo łatwiej spakować torbę i pojechać na basen, jeszcze
prościej jest wsiąść na rower i pojeździć przed telewizorem. Pewno, że każdy
trening się liczy, ale dużo lepiej jak są one robione z głową, zgodnie z
planem. Plan, planem ale jak treningi przestają nam sprawiać przyjemność to
zwyczajnie przestają mieć sens! Zniechęcenie nigdy nie przekłada się na dobre
osiągnięcia w sporcie, znudzenie, też nie a robienie czegoś na siłę często
prowadzi do kontuzji.
Jak żyć bez słońca? I nie będzie to reklama bardzo drogich lamp
udających najbliższą nam gwiazdę.
Po pierwsze, tapeta w komórce, na którą często zerkamy, pulpit w
komputerze czy tablecie – słoneczne zdjęcia z naszych wakacji. Dzięki temu nie
zapomnimy jak wygląda słońce!
Po drugie, kolorowe ubrania, nawet jak obowiązują nas zasady
korporacyjnych mundurków to kolorowa apaszka, torebka, opakowanie na telefon –
cokolwiek co będzie pokazywać, że świat nie jest szary.
Po trzecie, treningi da się zrobić w każdej pogodzie, w przypadku
męczących mżawek, deszczowych dni warto zorganizować sobie szybkie domowe SPA
zaraz po treningu. Poprosić domowników o napuszczenie wanny ciepłej wody do
której wskoczymy po bieganiu, używać ślicznie pachnących żeli pod prysznicem –
wszystko po to, by z przemarzniętej, przemokniętej osoby zmienić się w
szczęśliwego biegacza!
Po czwarte, jeżeli nic nie pomaga i pogoda zwycięża z nami, nie chcemy
wychodzić na deszczowy trening, to…..należy spakować torbę i pojechać na
siłownie. To nie prawda, że bieżnia to wróg biegacza. Pewno, że na bieżni
mechanicznej nie poćwiczymy górskich podbiegów, ale długie wybieganie też można
zrobić pod dachem. Mój sposób na to, by docenić jak dobrze mi się biega na
bieżni jest oglądanie kanału sportowego z transmisjami sportów zimowych – im
jest zimniej i gorzej niż mi pocącej się w klimatyzowanej siłowni!
Po piąte, trening grupowy – to działa, jeżeli jest nas więcej, to
przecież nie będziemy tym najsłabszym ogniwem, nie zepsujemy innym treningu
narzekaniem czy nieprzyjściem w umówione miejsce. Modyfikacje dozwolone –
biegiem na gorącą czekoladę, pod warunkiem, że kawiarnia oddalona jest minimum
5 kilometrów!
Będzie lepiej! Na szczęście mamy 4 pory roku, z tego tylko jedna jest
taka trudna, a zimą….zimą to będę pisać jak nie zamarznąć na treningu!
Morsowanie !!! Kąpiele o tej porze roku dają takiego kopa jak nic innego !!! A co ciekawsze... ludzie którzy już tego posmakowali wprost uwielbiają te porę roku i nie mogą doczekać się zimy ;) Szczerze polecam choć spróbować. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOhh, dzięki za komentarz, już w zeszłym rok się do morsowania przymierzałam, koleżanka - morsica - wysłała mi wszystkie instrukcje, ale jakoś się nie odważyłam.....wiem, że dla morsów to śmieszne ale bałam się, że się przeziębię....a dodatkowo, bardzo nie lubię zimnej wody...
UsuńJak u Ciebie to działa to się ogromnie cieszę!
Pozdrawiam
Dota