Rapha Londyn – czyli post-hipsterska-cyklistyczna-miejscówka
Skrzywienie, gdzie jestem to idę do sklepu rowerowego...w Londynie nie mogłam nie pójść do Rapha....fot. D.Szymborska |
Jeżeli przyjechałeś rowerem, pan odbierze go od ciebie i powiesi na
haku, Rapha ma szatnię rowerową. Jeżeli przyszłaś piechotą obsługa od razu
zaprosi na kawę, ciastko i do oglądania najnowszej oferty.
Tak to jest w Rapha – kultowe miejsce, gdzie kawę pije się siedząc w
czapeczce rowerowej, gdzie kupuje się specjalne apaszki o kroju sprzyjającym
cyklistom. Gdzie słyszy się wiele języków, bo post hipsterów i cyklistów
zarazem nie brakuje na tym świecie.
Kawa w kubku z logo, ciuchy z logo, ba nawet filiżankę na ulubione
espresso można sobie kupić. Ubrania rowerowe bardzo drogie, na tyle by potem
odpowiednio nimi szpanować.
Rapha kawiarnia fot. D.Szymborska |
Szpan Rapha fot. D.Szymborska |
W sklepie/kawiarni panuje atmosfera zrozumienia manią rowerową. Przy
stolikach siedzi kilkadziesiąt osób, rowerów jest kilka. Tu się bywa i lansuje,
nie trzeba koniecznie na rowerze przyjechać.
Cóż, tak jak sklepy rowerowe w Berlinie (opisy TUTAJ i TUTAJ) miały
swój klimat, często niemiłą, antypatyczną obsługę i dużą wiedzę o rowerach tak
tutaj wszystko koncentruje się na szpanie.
I ja uległam magii Raphy, wyciągnęłam komórkę, zerknęłam na zdjęcie
swojej szosy i zaczęłam szukać najbardziej pasujących do niej bidonów.
Sprzedawca z wielkim zrozumieniem, poprosił o powiększenie zdjęcia i razem
dopasowywaliśmy kolory…..
Cóż, nikt nie jest doskonały...a bidony takie śliczne! fot. D.Szymborska |
W kwestii bidonów, to w przyszłym tygodniu będzie konkurs bo wszystkie
nowe, które mam w domu rozdam……bo kilkadziesiąt bidonów to lekka przesada….
Podsumowując, cóż Rapha w Londynie to miejsce zdecydowanie bardziej
szpanerskie niż rowerowe, co nie znaczy, że nie jest tam miło…tylko tam nie
potrzeba zbytnio roweru…..ważniejszy jest styl/szpan.
Komentarze
Prześlij komentarz