Goło ale wesoło czyli o myciu się na basenie
Nie przyczepiam gołych zdjęć na blogu, ale taka kolorowa szatnia musi wystarczyć! Zdjęcie zrobione w Hotelu Poziom 511 fot. D.Szymborska |
Na basenie jestem 6 razy w tygodniu. Chodzę na dwa, czasem trzy różne –
w zależności od dnia, od tego czy pływam z trenerką czy nie, pływam albo na 50m
albo 25m.
Wczoraj to mi na przykład szampon ukradli, a właściwie ukradły pod
prysznicem. Szkoda bo to był dobry, drogi. Teraz będę sobie przelewać do małej,
niemarkowej butelki, może nie ukradną!
A z myciem przed/po basenie to różnie bywa. Tak jak mycie „po” niezbyt mnie interesuje bo to indywidualna sprawa, czy ktoś ma ochotę pachnieć domestosem czy nie. Tak mycie „przed” to ważniejsza sprawa.
GIS – czyli Główny Inspektor
Sanitarny wysłał, jak podaje TOK FM do kierowników pływalni pisma w których
zaleca i wymaga, co następuje: ''Bezwzględnie każda osoba przed
wejściem do hali basenowej powinna dokładnie umyć się mydłem i spłukać pod
natryskiem (bez kostiumów kąpielowych)''.
Super, woda będzie bardziej czysta! Tylko czy można kogoś zmusić do
rozbierania się pod prysznicem?
I tutaj zaczynają się tak zwane obserwacje własne. Na basen chodzę od
dawna i tak sobie obserwuję. I zmiany są. Tylko zmierzają w odwrotną stronę niż
GIS by chciał.
Panie (kradną szampony, ale to tylko wątek poboczny) nie myją
się na golasa, ba nawet nie przebierają się „normalnie” w szatni tylko czekają
na swoją kolejkę do przebieralni.
Niektóre imponują mi swoimi umiejętnościami,
przy których magik popadłby w kompleksy. On tu wyciąga wstążkę z rękawa, a pani
jest w stanie wyciągnąć biustonosz! I to jeszcze mając na sobie bluzkę z długim
rękawem – magia!
Gołe są panie w wieku 60+, zawodniczki trenujące w sekcjach
pływackich i ja. Tyle. Sporadycznie jakaś pani się rozbierze bez cyrków i nie w
przebieralni. Tak jest. A tu co? Rozporządzenie, uchwała, decyzja czy może
punkt z regulaminu basenu - gołym trzeba być!
Ciekawa jestem egzekwowalności tego zalecenia. Będzie pani prysznicowa
pilnująca czy każda się rozebrała i namydliła pod prysznicem? A jak nie to co?
Będą bijatyki i zdejmowanie kostiumów na siłę? Zakazy wejścia na basen?
A może
będą zaświadczenia – Zaświadcza się, że pani X legitymująca się Dowodem
Osobisty nr XXX wydanym przez XX, wzięła prysznic i umyła się mydłem w domu.
Może wystarczy oświadczenie własne – Ja XXX oświadczam, że umyłam się bez
kostiumu kąpielowego w swojej łazience, w dniu dzisiejszym.
Śmiesznie i nie śmiesznie zarazem. Z jednej strony nie mam ochoty pływać
z milionem bakterii i zarazków, z drugiej szanuję (choć czasami trochę się
podśmiewuję) prywatność innych. Zastanawiam się, czy aż tyle zarazków ukrywa
się pod kostiumem żeby aż takie rozporządzenia wydawać?
A co z czasem przez jaki trzeba się myć? A z atestowanym mydłem?
Nic to zmykam na basen, wzięłam mydło i mały szampon…..
A do współpływających mam kilka próśb:
·
Proszę się umyć, jak dla mnie może
być w kostiumie (przed wejściem do wody),
·
Proszę się nie perfumować przed
wejściem na basen! Mdły zapach perfum w połączeniu z chlorem nie pachnie miło,
·
Proszę nie przychodzić na basen
jak ma się opryszczkę albo inną chorobę skórną.
I tak sobie będziemy pływać szczęśliwi, czyści i bez grzybów
wszelakich!
Haha... może przy wejściu na basen będą rekwirować strój kąpielowy, i będą oddawać dopiero po umyciu się bez stroju (komisyjnym, żeby przypadkiem ktoś nie oszukiwał i nie umył się samą wodą ) ;p
OdpowiedzUsuńSwego czasu też chodziłam parę razy w tygodniu na basen, teraz niestety tylko kilka razy w miesiącu, jak dobrze pójdzie. A to dlatego, że nie znoszę zapachu chloru, którego za nic nie da się z siebie spłukać. Po pływaniu chodzę na saunę, myję się (w stroju, ale zawsze trochę wody i mydła pomoże) na basenie, w domu przez godzinę, następnego dnia to samo... i wciąż czuję, jakąś schizę mam :). Natomiast na solankowy nie mogę, bo potem wyskakuje mi uczulenie. Sama muszę jednak przyznać, że kompletnie nie jestem za tym by się przebierać poza szatniami, przyznam, że mnie to bardzo krępuje, gdy jakaś paczka staruszek przebiera się metr obok mnie, sama bym w życiu tak nie postąpiła i uważam, że od czegoś te szatnie są. Nie wiem, może jestem zbyt skryta, staroświecka (?), ale uważam to za naruszenie mojej strefy intymności i komfortu.
OdpowiedzUsuńJestem w szoku, jesli chodzi o kradzież szamponu... pozostaje wierzyć, ze ktoś się pomylił i myślał, że to jego... Ja naiwna, ech
OdpowiedzUsuń