10 DNI DO MARATONU
Tak, uwielbiam buty do biegania i tak mogłabym dużo układanek z nich zrobić... fot. D.Szymborska |
Zostało TYLKO rzez które można wszystko zepsuć. Serio! Dlatego zacznę
od tego czego nie należy robić w ostatnich 10 dniach przed maratonem, a potem będzie o tym, co warto zrobić by w dniu startu wszystko zagrało a bardziej biegło po naszej myśli.
Na 10 dni przed maratonem NIE
NALEŻY:
·
Wykonywać super męczących długich wybiegań,
jeżeli wiesz, że nie będziesz mógł spać jak nie pobiegniesz 30 to zrób to
najpóźniej w sobotę i potem SZLABAN na długie bieganie!
·
Testować nowych butów, ciuchów. Wiem, że
zdarzają się taaaakie promocje, a w czasie EXPO to już tym bardziej, ale to
GŁUPOTA startować w nowych butach czy ciuchach, biegniemy w tym co już
„dotarliśmy”. Pewno, że jak możemy sobie na to pozwolić to okolicznościowe
bluzeczki, specjalne modele butów, czy mega skarpetki mogą być prezentami dla
nas samych, pod warunkiem, że zostaną w domu lub hotelu w dniu maratonu.
·
Wprowadzać rewolucji w kuchni. Niektórzy
dietetycy radzą oczyszczenie organizmu z węglowodanów, specjalne diety i potem
uderzenie węglowodanami tak by „nakarmić” i podnieść poziom glikogenu. Na
niektórych sportowców to świetnie działa, na innych nie. Teraz i tak jest już
za późno. Żołądek w czasie wielogodzinnego wysiłku czasem szaleje, tojtojki na
trasie maratonu to nie tylko ozdoby, dlatego bardzo ważne jest racjonalne
odżywianie. Jeżeli nie jemy mięsa od kilku miesięcy a teraz treningi nam idą
ciężko to nie jest to czas na wprowadzanie schabowego zamiast tofu do naszej
diety. Jemy to co zwykle z dużym naciskiem na węglowodany. Pamiętając, że mogą
to być najróżniejsze kasze a nie tylko makarony.
W ciągu tych ostatnich 10 DNI NALEŻY:
·
Wysypiać się. To bardzo ważne, żeby już teraz
tak planować sobie dni by na pewno dużo spać. Czasem ciężko usnąć przed
startem, tyle emocji jest w nas, ale jak spaliśmy wszystkie 9 poprzednich nocy
to jedna „zarwana” zbyt dużo nie zepsuje. A jeśli nie spaliśmy wystarczająco
dużo, to jedna przespana noc tego nie naprawi.
·
Nawadniać się. Nudne to i wciąż powtarzane.
Trzeba dużo pić, ale nie popadać w skrajność i nawadnianie dotyczy spożywania
płynów innych niż alkohol!
·
Odpoczywać. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić.
Dobra wiadomość jest taka, że do odpoczynku zalicza się krótkie żwawe
przebieżki – to dla tych, którzy boją się, że forma zniknie!
·
Oszczędzać nogi. Jeżeli jedziemy do innego
miasta na maraton to….zwiedzanie odłóżmy na kiedy indziej. Wystarczy spacer po
EXPO, reszta innym razem!
·
Pozytywnie się nastrajać. Wizualizacja mety,
obmyślanie gdzie powiesić medal, to wszystko powoduje, że choć trochę mniej się
boimy. Jeżeli jesteśmy debiutantami to jesteśmy w tej dobrej sytuacji, że
wszystko będzie nowe, jeżeli to nasz kolejny maraton to wiemy jak ciężko będzie
ale proporcjonalna do włożonego wysiłku będzie radość na mecie!
I co? I doczekać się nie mogę!!! 10 dni zleci
bardzo szybko….do zobaczenia na linii startu i METY!!!!
Bardzo ciekawy. pomysłowy blog! Powodzenia i zapraszam do mnie do obserwowania i komentowania :) http://eathealthilyandkeepfit.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńdziękuję za miły komentarz. Kolejna reklam/lilnk zostaną usunięte.
UsuńPozdrawiam serdecznie
Dota
Z tymi ubraniami się zgadzam, ale co jest złego w wystartowaniu w nowych skarpetkach? Chyba tego nie rozumiem :)
OdpowiedzUsuńto, że jak pobiegniesz w nowych skarpetkach to możesz stracić paznokcie i nabawić się wieeeeelu pęcherzy :(
OdpowiedzUsuń