Berlin Marathon – już jutro! Do zobaczenia!!!
Ja tez, ja też sobie focię zrobiłam na ściance, jutro będę jedną z takich kropeczek jak w tle tego zdjęcia.....fot. T. |
Tu wszystko jest bardziej. EXPO – wielkie, trzy HANGARY lotniska z
butami, ciuchami i milionem mniej lub bardziej potrzebnych gadżetów biegowych.
Zachody słońca – tak kolorowe, że aż wybuchowe, i makaronu też było więcej niż
normalnie…..
Tyle w skrócie. Teraz w szczegółach. Jak biegłam tutaj 4 lata temu
(debiut maratoński opis TUTAJ) to kolejka po numery startowe dla kobiet – brak,
jak biegłam drugi raz – trochę pań stało, a dziś…ogonek długi bardzo. Cudownie
coraz więcej dziewczyn, pań, kobiet biega maratony!!! Wolę chwilę postać dłużej
w kolejce i być w towarzystwie roześmianych, podekscytowanych i niemogących się
doczekać maratonu biegaczek! To cudowne uczucie dzielić pasję z tak wielką
ilością osób!
Tym razem EXPO to było bardziej oglądanie niż zakupy, wyjątek stanowiły
bluzeczki – finsihsera i okolicznościowa. Tą pierwszą trzymam w woreczku,
jeszcze mi się nie należy…..ta druga jest super twarzowa i co dla mnie bardzo ważne,
w rozmiarze S!!!!!
Pakiet startowy, bardzo mi było przykro, że organizator wrócił do pomysłu plastikowych a nie materiałowych worków, buuuuu fot. D.Szymborska |
Tym się dzisiaj szpanuje w Berlinie - opaska na rękę fot. D.Szymborska |
Pakiet startowy – cóż tutaj to numer startowy i troszkę gadżetów. Tu
wszystko kosztuje, BM nie przyciąga pakietem startowym, tylko wszystkim innym:
atmosferą, trasą, kibicami, radością na mecie i tłumem biegaczy! Przyciąga na
tyle skutecznie, że organizatorzy przygotowują losowania, chętnych jest więcej
niż miejsc.
Jak mówią, bez filtra fot. D.Szymborska |
Kolacja maratońska jak najbardziej, gluten nie gluten, były sałaty i
makaron. A jutro…jutro zamierzam się świetnie bawić i biec najszybciej jak
potrafię. Wiem, że łatwo nie będzie, że tłum, że nie zawsze odpowiedzialne i
doświadczone zające…ale nic to ja idę na start po to by przebiec maraton i tak
najbardziej nie mogę się doczekać radości na mecie, bo meta maratonu zawsze
jest cudownym miejscem. Oczywiście, nikt mi nie powie, że czas nie ma
znaczenia, pewno, że ma ale uśmiech i radość też! Odkąd publicznie obiecałam
sobie, że będę się uśmiechać, każde kolejne zawody są tylko coraz
przyjemniejsza przygodą….zatem ahoj przygodo i do zobaczenia za 42 kilometry z
małym ogonkiem!!!!
Kluski - były fot. D.Szymborska |
Sałatki były fot. D.Szymborska |
:) Trzymam kciuki i baw się wyśmienicie! Czekam na relacje po powrocie :) Pozdrowienia z mokrej Wawy - leje od rana :(
OdpowiedzUsuńdzięki, za dobre myśli, pomogły :) relacja już na blogu, a pogoda tutaj cały czas piękna :)
UsuńBardzo Tobie zazdroszczę, że możesz biec w takich zawodach. Również trzymam kciuki. Ostro ciśnij do mety, a później pisz jak poszło.
OdpowiedzUsuńdzięki za dobre życzenia :) relacja już jest.... :)
UsuńGenialne to zdjęcie bez filtra! Zakochałam sie :)
OdpowiedzUsuńto był naprawdę piękny widok :)
UsuńGratulacje, pakiet startowy ascetyczny ale rozumiem, że medal każdy kto skończył dostaje czy też za opłatą?
OdpowiedzUsuńpewno:) wystarczyło dobiec i tak, medal czekał na mecie :)
Usuń