Le Victoria Brasserie Moderne – menu lunchowe
Świetny pstrąg fot. D.Szymborska |
35PLN za lunch w dobrej restauracji, czemu nie. Przystawka – świetna,
ryba na drugie smaczna, a deser – cóż śmiech na sali.
Uwielbiam profesjonalną obsługę kelnerską i właśnie tacy kelnerzy dziś
nas obsługiwali w Le Victoria Brasserie Moderne. 4 panie przy stoliku, rozmowy
po polsku i angielsku, dużo emocji bo przy stole siedziała przyszła panna
młoda. Gdy tylko zaczęłyśmy przeglądać menu, dwóch kelnerów przyniosło
specjalne taborety, na których można położyć torebkę. Oh jak ja lubię takie
szczegóły. Brytyjka skomentowała – „so posh”.
Wybrałam menu biznes lunch.
Przystawka świetna – szpinak, suszone pomidory, wszystko dobrze
doprawione, kwiatek nasturcji jako jadalna dekoracja (tak sądzę).
Drugie danie
pstrąg – świetny filet, dobre puree. Tym razem rozmiar porcji już degustacyjny,
ale złego słowa nie powiem bo smak świetny.
Panie dbające o linie nie
zdecydowały się na deser. Ja i owszem granola z owocami brzmiała świetnia.
Jakże zdziwiona byłam gdy dostałam w kieliszku (80g, może 100g) dżem, jogurt,
granolę i 1 (słownie jedną borówkę amerykańską). Smacznie, ale żeby to nazywać
deserem, to uważam, że to lekka przesada. To przypominało taki prezencik od
szefa kuchni, swoją droga miło było przywitać się z Maciejem Majewskim, który
szefuje tej restauracji.
Świetny szpinak z pomidorami fot. D.Szymborska |
Zdjęcie makro - kieliszek malusieńki a łyżeczka jak do mieszania espresso fot. D.Szymborska |
Niby wszystko smakowało, ale rozczarowanie deserem zepsuło dobre
wrażenie całego obiadu. Na szczęście towarzystwo było świetne i bawiłyśmy się
doskonale, a to jest najważniejsze!
Przyznam, że pstrąg wygląda obłędnie. Porcje pewnie w takim rozmiarze, zeby kazdy mogł spróbowac przystawki, dania glownego, deseru i czuc sie dobrze a nie przezartym. Aczkolwiek ten deser przyznaje, jest malutki... kiedys jedna restauracja robila takie małe deserki, ale za to w 3 smakach i dostawało się 3 takie kieliszki. Jakiś sens to miało, przy jednym... no trochę dziwnie.
OdpowiedzUsuńNie pisałam, że było nie smacznie, tylko ot zwyczajnie uważam, że takie coś jak dostałam jako deser nie jest pełnoprawnym deserem, masz rację jakby były 3 takie kieliszki to byłaby inna "bajka", ale był jeden :(
UsuńNo tak. Deser to raczej dla szachisty a nie dla triathlonistki:)))
OdpowiedzUsuńoj nie jestem aż tak żarłoczną triathlonistką :) bez przesady....
UsuńUwielbiam pstrąga, praktycznie jak każdą rybę, ale też z takiego deseru nie byłabym zadowolona :)
OdpowiedzUsuń