Test rękawiczek rowerowych (Ziener i Berkner)
Trzy pary, dobrych rękawiczek rowerowych fot. D.Szymborska |
Pewno, że można jeździć bez. Startując w triathlonie na dystansach
krótkich nie ubieram rękawiczek rowerowych – szkoda mi na to czasu. Czym innym
są treningi i zawody kolarskie.
Mam trzy pary, dwie w których już długo jeżdżę i jedne nowe – na
jesień, albo może już na ten weekend jak się nie ociepli (podobno na zawodach w
Poznaniu ma być całkiem ciepło….choć prognozy zmieniają się w sposób
dynamiczny!).
To zacznę zgodnie z kolejnością alfabetyczną:
Berkner fot. D.Szymborska |
Rękawiczki - Berkner – Race women
Dobrze leżą na ręce, mają specjalne uchwyty do zdejmowania, dzięki
rzepowi zapinającemu można je regulować. Ja mam rozmiar M, który odpowiada 7.5
Zienera. Producent reklamuje różne systemy oddychające (clima vent) jak i
amortyzujący (gel i MF). Rękawiczki niestety przy jeździe dłuższej niż 40
kilometrów (czyli więcej niż moje dwie opaczowskie pętelki) przestają już być
tak wygodne jak na początku. Owszem ręka dalej oddycha, ale ścięgno przy kciuku
jest uciskane, co zdecydowanie zmniejsza komfort jazdy. Dodatkowo rękawiczki
(mimo prania zgodnego z zaleceniami producenta) farbują białą owijkę na
kierownicy. To chyba jest ich największy minus. Największym plusem (dla mnie)
jest to jak pięknie pasują do mojego roweru, kolory idealne, zgodne z
malowaniem mojej szosy! Do tego pasują do bluzeczki tego samego producenta.
Pomimo wielu prań zachowały kolory, a odblaskowe wklejki wciąż są tam gdzie
zostały zamocowane.
Ziener fot. D.Szymborska |
Rękawiczki – Ziener – lady, race
Moje ulubione, nic nie uciskają, można na nich śmigać po sto kilometrów
i nic nie nacierają, mają – uwaga trochę obrzydliwe – specjalne wykończenie do
wycierania potu lub nosa – czyli taki frotowy mini ręczniczek. Są bardzo
lekkie, to dlatego, że to kolekcja na zawody, dają dobrą amortyzację dzięki
żelowym wkładkom, mają specjalne uchwyty do ściągania. Wierz dłoni świetnie w
nich oddycha, wyposażone w odblaskowe elementy. Wielokrotnie prane nie tracą
kształtu i właściwości. Mają specjalny rzep pozwalający na regulację, tego jak
dopasowane są do dłoni. Nigdy nie
wybrudziły moich białych owijek, nawet jak jeździłam w „nówkach”, przed
praniem. Ja nosze numer 7.5.
Ziener, zabudowane, cieplejsze i z magicznym palcem fot. D.Szymborska |
Rękawiczki – Ziener – jesienne
Trochę jak na motor enduro. Dobrze dopasowane, kupiłam takie, które
mają troszeczkę luzu w palcach, nie są za duże ale nie obciskają zbyt mocno
opuszków palców. To po to by nie tracić chwytliwości a mniej marznąć. Najmniej
pasują kolorystycznie do mojego roweru za to grzeją dłonie! Jak dwie poprzednie
pary mają dużo żelowych podkładek – amortyzacja, są lekkie – bo na wyścigi,
mają regulowaną szerokość przy nadgarstku, i ten specjalny ręczniczek na
wierzchu dłoni. Znów numer 7.5 okazał się najlepszy dla moich dłoni. Dodatkowo
(tak jak w przypadku rękawiczek biegowych) rękawiczki mają specjalne
wykończenie na jednym z placów by móc obsługiwać smartfon lub licznik!
A tak wygląda wierzchnia część rękawiczek fot. D.Szymborska |
Podsumowując, cieszę się, że mam 3 pary super rękawiczek, pierwsze
berknerowskie zostawiam na krótkie jazdy i szpanowanie detalami pasującymi do
roweru!
Świetne są te z długimi palcami. W jakiej są cenie?
OdpowiedzUsuń