Przełaj w deszczu czyli inauguracja cyklu City Trail w Warszawie
Jesienna rozgrzewka fot. T. |
Lało. Leje dalej, tyle, że teraz to mi to zupełnie nie przeszkadza bo
siedzę pod dachem, wypiłam ciepłą herbatę….
Organizatorzy pisali o zapisanych (i opłaconych) ponad 1000 osobach,
deszcz zrobił swoje bieg ukończyło niewiele ponad 600 osób. Nie chodzi o to, że coś złego działo się na
trasie, ot kilkaset osób nie stawiło się na starcie.
To już mój drugi rok biegania w tym cyklu. Zeszłoroczne starty były
bardzo trudne – choroby i jeszcze raz choroby, dziś nic mi nie dolegało, ba ten
start nijak się wpisuje w przygotowania do czegokolwiek, ot sprawia przyjemność
i to wystarczy, żeby moknąć w zimny, jesiennym deszczu. Do tego pomagałam Gabi
w utrzymaniu równego tempa biegu.
A teraz o samych zawodach, bo wciąż można dołączyć, a kolejny bieg za
miesiąc…
Jeszcze nie ubłocone....fot. T. |
Organizacja – dalej super, trasa
– inna (to znaczy ta sama jeżeli chodzi o ścieżki ale w przeciwną stronę niż
rok temu) ale wciąż domierzona, płaska, dziś to jeszcze bardzo błotnista. Dziś
w ramach inauguracji cyklu było dużo atrakcji. Dla pierwszych 300 osób, prezent
w postaci bluzeczki. Dostałam, podziękowałam ale nosić nie będę, bo napis City Trail malutki a logo sponsora z przodu i
na plecach olbrzymie! Nie brakowało atrakcji dla dzieci, rozdawania gadżetów
były nawet masaże. Niestety wszystko utrudniał deszcz. Tak jak w przypadku
samego biegu – przecież trenujemy bez względu na pogodę, to strugi deszczu nie
utrudniały, tak w przypadku pikniku – cóż zimno i mokro to nie jest coś miłego
dla jego uczestników.
Przybywa młodych biegaczy, pomimo pogody dzieci biegających było bardzo
dużo. A to trudny dla dzieci bieg, nie ma medali na mecie, trzeba cierpliwości
i systematyczności i zaangażowania rodziców. Zarówno maluchy jak i dorośli
muszą ukończyć aż 4 biegi (z sześciu w całym cyklu) by zostać sklasyfikowanym,
czyli droga do medalu jest długa a dziś była bardzo błotnista.
Bo błocie do mety fot. D.Szymborska |
Cieszę się na kolejny start, czas szybko leci
i może następnym razem nie będzie padać….a nowe getry dały radę – świetnie mi
się w nich biegło!
City Trial to dobry sposób by nie przespać zimy :) Startowałem w pierwszej edycji ( Biegnij z naturą ) i była to kameralna impreza.. :) .Rok temu nie biegłem. Sposób organizacji to skok o epokę...:)
OdpowiedzUsuńOj teraz to już jest bieg masowy a nie kameralna impreza. Na szczęście dobra organizacja, uśmiechnięci biegacze – to zostało! Ot coraz więcej osób chce biegać przełaje….
UsuńMy wpisaliśmy się w tendencję - dzieci pobiegły i to zarówno mój prawie 2-latek jak i prawie 4-latek, i tylko młodszego trochę poniosłam :-) Starszy biegł po lizaka na metę sam. Niestety ze względu na pogodę ja zrezygnowałam, mimo odebranego pakietu. I to z takiego powodu, który dokładnie u ciebie się pojawił, chociaż między słowami. Mi deszcz w bieganiu oczywiście nie przeszkadza, chłopakom też nie przeszkodził. Niestety nie chciałam zmuszać ich do czekania dwóch godzin na deszczu w oczekiwaniu aż ja ukończę swoją piątkę. Może za miesiąc uda się. Bo pakiety cała nasza trójka ma opłacone na cały cykl. Numery suszą się w domu. Do zobaczenia!
OdpowiedzUsuńOj teraz to już jest bieg masowy a nie kameralna impreza. Na szczęście dobra organizacja, uśmiechnięci biegacze – to zostało! Ot coraz więcej osób chce biegać przełaje….
UsuńOj to trudna decyzja, zrezygnować z biegu…przykro mi, że nie pobiegłaś, na szczęście jest jeszcze pięć biegów i to raczej nie możliwe by na wszystkich tak bardzo padało jak wczoraj!
Co do biegów dziecięcych to uważam, że to bardzo ważne, że tyle dzieci biega, dopóki jest to dobra zabawa z mądrze dawkowanym współzawodnictwem to jest super. Kilka miesięcy temu przygotowywałam tekst do Runner’s World, właśnie o tym jak mądrze wspierać a nie trenować dzieci.
Życzę powodzenia biegowego i do zobaczenia na kolejny starcie w lasku Młocińskim!