Miss Kimchi – nowe miejsce z koreańskim jedzeniem
Pyszne, koreańskie jedzenie fot. D.Szymborska |
W luty w czasie targów jedzeniowych Warszawski Smak, byłam zachwycona
stoiskiem z jedzeniem koreańskim. Pycha! Teraz ta sama ekipa otworzyła
restaurację/bar na Żelaznej, nazywa się Miss Kimchi. Otwarty od kilku dni,
większość blogerów kulinarnych już była, zajadła i się zachwyciła….
Poszliśmy i my. Trzy bardzo głodne osoby, każdy wcześniej przepłynęły:
2200, 1800 i 1800 metrów, w tym dużo techniki…. to człowiek zgłodniał bardzo!
Już na początku było trudno, pan obsługujący, upierał się, że zupa i
drugie to za dużo. Nie dla mnie! Głodna, znaczy głodna. Uff, udało mi się
zamówić. Nie cierpię jak ktoś wie za mnie, na co mam ochotę! Przecież bywam jak
A.L.F. co miał osiem żołądków….
Zamówiłam zupę – to chyba oczywiste, chciałam bezglutenową to Laksa
spełniała te wymogi. Na drugie kurczak, co miał być ostry i dodatki.
Zasady w Miss Kimchi są takie – obsługa wie, co jest dobre. Informuje,
że to za ostre, to nie nałoży za dużo (ugh). Można walczyć i się upierać.
Procedura jest taka: ryż jest zawsze do tego: kurczak/łosoś/żeberka i dodatki
do wyboru. Dodatki na zimno, reszta na ciepło.
Pyszna zupa - laksa - fot. D.Szymborska |
Udało się nam zamówić, 3 osoby – prawie 135PLN, nie mało jak na
jedzenie w barze. Choć właśnie bar czy restauracja? Nie jestem do końca pewna,
co to. Zamawia się pokazując palcem, co by się chciało zjeść, a potem pani
przynosi do stolika, to co wybraliśmy. Niestety przynosi drugie przed zupą i
strzela dużego focha, że się nie chce takiej kolejności. Potem przynosi we
właściwej, ale pod koniec jedzenia zupy wręcz rzuca drugim daniem na stół. Ot
taka złośliwość. I bardzo głośno prowadzona rozmowa, że to przecież jest bar i
co można wymagać…. Oj nie wiem po co, przecież zdarzają się niedociągnięcia,
można przeprosić, wyjaśnić, uśmiechnąć się…..
Na razie było o obsłudze, która zwyczajnie mi nie odpowiada. A teraz
będzie o jedzeniu bo… było pyszne!!!!
Zupa ogromnie mi smakowała, mimo, że nie koreańska – pan za ladą
ostrzegał, że to jedyne danie nie z Korei, pycha!!! Świetnie doprawiona, tofu
„smakowe” a nie bezbarwne, dymka świeża, aromaty piękne. Świetna micha zupy!!!
Do tego bezglutenowa – z makaronem ryżowym, który był super przygotowany.
Drugie, to rzucone na stół, bardzo smaczne. Na tablicy było napisane,
że kurczak będzie na ostro, cóż ostro to za dużo powiedziane, lekko pikantnie
to i owszem. Ucieszyłam się, bo wszystkie dodatki też bardzo smaczne: wakame –
super, omlet z glonami –wybornie, kimchi – smaczne, choć to w Berlinie na targu
mi bardziej smakowało (opis TUTAJ), kiełki świetne, była jeszcze marynowana
rzodkiew. Nic dodać nic ująć, świetne dodatki, dobry kurczak.
I co? I bardzo mi smakowało! Mam wielką nadzieję, że zmieni się
podejście do klienta, bo wtedy będę tam wracać, bo dobra zupa w połączeniu z
dobrym drugim daniem okazała się świetnym posiłkiem regeneracyjnym….
EDIT
2017, sierpień
Pora lunchowa, w lokalu siedzą 3 osoby, jedna w ogródku. Ściany (chyba) bardziej pomalowane, łazienka zdecydowanie bardziej zniszczona i nienajczystsza. Lada chłodnicza z szybą na której napisane jest jak nazywa się który dodatek, obok stojak z dodatkami na ciepło. Na tablicy wypisane dania. Brak oferty lunchowej. Miła pani, dopytuje się czy wiem jak się u nich zamawia. Nie zapomniałam dwa lata to nie tak długo.
Dobrze czasem wpaść do tego samego miejsca raz jeszcze. Tym razem był to szybki lunch ale myślę, że gdy znów będę w okolicy to czemu nie odwiedzić Miss Kimchi…..
EDIT
2017, sierpień
Pudełko to samo...dodatki inaczej pakowane i mniej różnorodności ale dalej smacznie! fot. D.Szymborska |
Pora lunchowa, w lokalu siedzą 3 osoby, jedna w ogródku. Ściany (chyba) bardziej pomalowane, łazienka zdecydowanie bardziej zniszczona i nienajczystsza. Lada chłodnicza z szybą na której napisane jest jak nazywa się który dodatek, obok stojak z dodatkami na ciepło. Na tablicy wypisane dania. Brak oferty lunchowej. Miła pani, dopytuje się czy wiem jak się u nich zamawia. Nie zapomniałam dwa lata to nie tak długo.
Wybieram łagodnego kurczaka, pierożki, glony, kimchi (są dwa rodzaje),
rybną przekąskę. Pytam się ile czasu trzeba czekać – około 10 minut.
Po 15 minutach do stolika pani za baru przynosi znajome pudełko.
Wszystko jest smaczne, pani uśmiechnięta.
Dobrze czasem wpaść do tego samego miejsca raz jeszcze. Tym razem był to szybki lunch ale myślę, że gdy znów będę w okolicy to czemu nie odwiedzić Miss Kimchi…..
Szczerze? Nie lubię takiego traktowania klienta, owszem jestem młoda, mam 18 lat, ale to psu się coś rzuca a nie klientce, więc w takiej sytuacji kelnerka dostałaby opieprz. Co nie zmienia faktu, że jestem ciekawa smaku żarcia :)
OdpowiedzUsuńTak jak napisałam, jedzenie było bardzo dobre, obsługa do poprawki, ale chyba łatwiej być bardziej empatycznym niż lepiej gotującym....więc czekam na zmiany :)
Usuń