|
Rekin w warszawskim ZOO fot. D.Szymborska |
Koniec wakacji to dobry czas na wyprawę do ZOO. Tłumy mniejsze, dalej
śliczna pogoda. Z wycieczkami do ZOO w moim przypadku jest tak, że z jednej
strony żal mi zwierząt, które nie są na wolności, z drugiej nie jeżdżę na
weekendy do Afryki a mam ochotę zobaczyć nosorożca. Dlatego od czasu do czasu,
tak lubię pójść do ZOO. Najbardziej lubię akwaria, ale to inna historia – ryby
mogę oglądać bez końca, uwielbiam spacery w tunelach, gdzie pływają rekiny.
Wielką frajdę sprawia mi zabawa z płaszczkami. W warszawskim ZOO ryb nie ma za
dużo – jest jeden pawilon z akwariami i rekinarium, w którym pływa jeden rekin.
Dobre i to. Przyjaciółka (zjadając hamburgera) powiedziała, że w ZOO nie
powinni podawać mięsa w restauracjach. Może jest i w tym trochę prawdy.
Bocianowo to (dla mnie nowa) barek w ZOO. Nie ma wykrzykiwania numerków,
mniejszy tłum, niż w tej głównej jadłodajni przy placu zabaw dla dzieci.
Jedzenie, smaczne. Kropka. Żadna rewelacja, ale brzuch po tym nie boli a
sałatka podana do kurczaka była zaskakująco smaczna. Do tego dobre frytki.
Prosty obiad z serii tych średnio zdrowych jedzonych np. w muzeach (nie w
Polsce). Do tego świderek i zapas kalorii na cały dzień jest. Miało być
spokojnie i bez szaleństw, żeby wypoczywać ale jakoś tak wyszło, że zrobiłam 18
692 kroki (wg Nike+ FuelBand) i spaliłam 1686kcal. Czyli ZOO też potrafi
zmęczyć!
|
Piranie fot. D.Szymborska |
|
Obiad w Bocianowie fot. D.Szymborska |
|
Świderek fot. D.Szymborska |
Nawet odpoczywajac, spalasz sporo :)
OdpowiedzUsuńA tak poza tym, nominuje cie do Versatile Blogger Award:
http://maggiegotuje.blogspot.co.uk/2012/08/blog-day-i-wyroznienie.html
dzięki Maggie:)
Usuń