Kompresja – hit czy kit?
Kompresja w wersji róż fot. D.Szymborska |
U mnie dziś w wersji różowej. Działa. U mnie tak. Jak? A to już
bardziej skomplikowane, w sieci poczytałam o przeciwdziałaniu zmęczeniu, ba
nawet regeneracji dzięki kompresji. To co ja wiem z własnego doświadczenia a
to, to, że moja łydka się lepiej czuje. Przez "czuje" rozumiem, że jest mniej
rozlazła, i nastawiona na wysiłek.
CEPy ubieram na dłuższe wybiegania i na
zawody. Dlatego pewno moje nogi, tak jak pies Pawłowa – rozumieją komunikat –
opaska kompresyjna – czyli albo długi wysiłek albo bardzo intensywny. Tak to
sobie nogi zaprogramowałam!
Dziś pierwszy raz w skarpetkach a nie tylko opaskach. Było długie
wybieganie. Niestety po twardym. Nie lubię tego ja ani moje nogi. Po twardym
dlatego, że nie złapali jeszcze gwałciciela w Lasku Kabacki a ja nie miałam
zupełnie czasu by gdzieś dalej sobie pojechać.
Biegałam więc po bruku, asfalcie
i tej mega obrzydliwej kostce. Z racji tego, że tempo było spokojne, dystans
długi to 997kcal się spaliło a kolana na szczęście nie bolą. Inna sprawa, że
czas trzeba pobiegać po twardym bo maraton w Berlinie nie będzie po trawie….
Moje tez sa obrzydlwie rozowe ;) ale za to prawa lydka mnie po bieganiu w nich "nie ciagnie", to nosze i nie krece nosem, a Holendrzy ktorych mijam sie tylko do mnie usmiechaja. Mysle, ze moi znajomi biegacze przyzwyczaili ich w mojej okolicy do znacznie ciekawszych widokow.
OdpowiedzUsuńmała uwaga - nie ma obrzydliwie różowego!!!:))
Usuń