Ultramaratończyk - recenzja ksiązki Deana Karnezesa
Ultramaratończyk fot. D.Szymborska |
Ponad rok temu na kindlu przeczytałam Ultramaratończyka. Napisałam o
książce tak:
Ultramarathon
Man. Confesssions of an All-Night Runner (Deana Karnazesa) to
dobra książka. Jednak ma kilka wad. Po pierwsze – początek jest taki, że
zachłystujemy się dystansem, determinacją i pasją. Potem przychodzi czas na
refleksję. Super, że Dean tyle biega, może za kilka lat fajnie by było
spróbować przebiec jakiś dystans klasyfikowany do kategorii ultra. Kolejne
strony nie przynoszą nic nowego, charyzmatyczny Dean pisze o swoich sukcesach,
stają się one coraz mniej realne, oderwane od rzeczywistości. Niby pisze
o tym jak było gorąco na trasie, albo jak zimno w biegu na Biegun Południowy,
jednak czegoś w tej opowieści brakuje. Tak jak na początku porywają anegdoty,
już chyba wszystkim opowiedziałam o tym zamawianiu pizzy na skrzyżowanie
autostrady, to wraz z kolejnymi stronami Dean staje się superbohaterem. Takim
nierealnym, kreskówkowym, którego licznik pokazuje kolejne kilometry. (Więcej TUTAJ)
A teraz zamknęłam książkę Ultramaratończyk. Czytało mi się ją trochę
inaczej niż rok temu. Po pierwsze więcej przebiegłam. Po drugie wydanie
książkowe jak dla mnie ma dużą przewagę nad tym elektronicznym. Jestem oldschoolowa
i lubię papier, zapach druku i przewracanie stron.
Dalej raziła mnie cukierkowo gorzka opowieść o siostrze (tragicznie
zmarłej), samo bieganie wydawało mi się bardziej ciekawe. Wreszcie jestem pełna
uznania dla polskiego tłumaczenia. Dobra robota!
Książkę warto przeczytać, trzeba tylko brać poprawkę, że nie każdy tak
jak Dean ma tyle siły i takie predyspozycje.
Polskie wydanie na okładce zawiera
rekomendację Mateusza Jasińskiego, Mateusz jutro leci do Chile po to by
wystartować w biegu ultra. Ciekawa jestem jego historii, wcześniejszy ultra
start to nie była taka bułka z masłem orzechowym jak u Deana. Dean jest jak
robot, zaprogramowany na zwycięstwo a jego nogi jak maszyny do przemierzania
kilometrów. Każdy jest i każdy i dla każdego bieg ultra ma inną długość. Czasem
jest to 5 kilometrów a czasem ponad 300. Każdy krok i kilometr się liczy!
Dean Karnazes, Ultramaratończyk. Poza Granicami
Wytrzymałości, Wydawnictwo Galaktyka, Łódź 2013
Bardzo podoba mi się ostatnie zdanie Twojej recenzji - chodzi o przełamywanie barier tych najgorszych i najtrudniejszych, bo w głowie.
OdpowiedzUsuń