Przedmaratońskie ładowanie węglowodanowe
Makaron z tuńczykiem i grecką bazylią fot. D.Szymborska |
Nie, to nie było dziś moje śniadanie. Ale tydzień mam pod znakiem
makaronu. Jak to się mówi w reklamach (chyba bo dalej TV nie mam) – tylko sprawdzone
przepisy. Żadnych nowości. Na szczęście nie oznacza to nudy bo co jak co ale
wypróbowanych makaronowych przepisów to ja mam masę. Ten z serii tych co chyba
nie da się zepsuć!
Smacznego biegowego i zostało (licząc z dziś) 5 dni…. 6 będzie NASZ!!!!
Już się zastanawiam gdzie w Berlinie będę wcinać pastę. Trochę żal, że nie będą
to odkrycia kulinarne dzikiego orientu a tylko michy makaronu, jednak jadę tam
by biegać.
Ponieważ co roku bieganie jest coraz bardziej popularne to w sieci
przybywa złotych rad, świetnych sposobów. Ja stawiam na klasykę, coś co już
sprawdziłam na samej sobie. To trochę jak z butami – przecież nie pobiegnę w
nowych, bo mnie natrą, przecież nie będę eksperymentować z jedzeniem przed
maratonem bo zamiast biec normlane 42,195 będę biegać od tojtoja do tojtoja a właśnie
takiego koszmaru chcę uniknąć. Pasta, woda, prawie jak w restauracji mąka i
woda.
Przepis na makaron z tuńczykiem TUTAJ
A żeby nie było nudo to jeszcze zdjęcie z warsztatów… poświęconych
makaronowi oczywiście! (zdjęcia Rober Magdziak, miejsce Cook Up, Makaronowe
Laboratorium Kulinarne)
Makaron od podstaw fot R. Magdziak |
Produkcja fot. R. Magdziak |
Makaron fot. R. Magdziak |
Komentarze
Prześlij komentarz