Maraton - w co się ubrać?
Berlin Marathon 2012 |
Wbrew pozorom to bardzo ważne pytanie i nie tylko dla dziewczyn! Zacznę
od tego w co się ubrać przed maratonem bo to w przypadku dużych imprez (takich
jak mój ukochany Berlin) bardzo ważna rzecz.
Po pierwsze stara bluza i skarpetki lub rękawiczki. To taki „must have”
biegacza. Bluza najlepiej żeby miała kaptur, jak jest naprawdę zimno to warto
mieć nawet kurtkę. I tutaj jest takie małe „ale” to ma być coś co wyrzucimy.
Więc nic ukochanego, ulubionego do czego jesteśmy przywiązaniu. Jeżeli nie mamy
nic takiego w naszej szafie, bo albo wszystko jest szykowne albo też nie
wyobrażamy pozbywania się naszych ukochany ciuchów to polecam jeszcze dziś
wycieczkę do szamateksu. Bluza zdąży do niedzieli wyschnąć i będzie jak znalazł
w niedzielę. Odradzam wiązanie bluzy w pasie – „majta się” i jest niewygodnie.
Bluzę ubieramy wychodząc z domu, w kieszeni (te bluzy z kapturem z reguły mają
kieszenie) mamy też rękawiczki lub skarpetki. Jak już mamy szykowną inaczej
bluzę to skarpetki na rękach nie zrobią na nikim większego wrażenia a nam
będzie ciepło! Bo właśnie o to ciepło przed startem chodzi. I jeszcze jedna
techniczna uwaga, patrzmy gdzie rzucamy nasze ciuchy – nie pod nogi innych
biegnących! Najlepiej zdjąć bluzę na dwie trzy minuty przed startem i położyć
przy barierkach z boku, rękawiczki albo skarpetki rzucamy w bok wtedy gdy
przebiegamy blisko krawędzi. Nie wiem jak w Warszawie, ale w Berlinie sterty
ciuchów są zbierane i oddawane do składów z używaną odzieżą – Armia Zbawienia
się cieszy! Niektórzy praktykuję worki na śmieci – wycina się dziurę na głowę i
ręce – to dobry patent jak pada ale grzejące to nie jest tylko izolujące.
Tyle jeżeli chodzi o przedstartową modę. Teraz sam bieg. Nawet nie
zerkam za bardzo na prognozy pogody bo dużo to nie zmieni. Jesienny maraton
biegnę w krótkim rękawku. Tak po prostu, ubieram też skarpetki kompresyjne,
biorę czapeczkę. Z czapeczką to jest tak, że nie lubię jak mi włosy latają po
twarzy, a po drugie wiem, że słońce mi nie przygrzeje. Pamiętam też o pasku na
różne różności – pakuję tam telefon (małą, starą Nokię) i żele. Uzupełniam też
starannie dane do powiadamiania bliskich osób – z drugiej strony numeru
startowego.
Jeżeli chodzi o spodenki, to szczerze się waham w których pobiegnę. Czy
w takich klasycznych czy bardziej przypominających getry. I tutaj też jest
jedna z bardzo ważnych reguł – NIC NOWEGO! Nie ma szpanu na maratonie, nie ma
ubierania tego co się kupiło na EXPO. Mało prawdopodobne by to się dobrze
skończyło. Nowe czyli niedotarte, niewypróbowane, niesprane = odciski w
miejscach o których nam się nawet nie śniło, natarcia…. To samo dotyczy
skarpetek. Żadnych nowości!
Chyba nie będę najelegantsza na maratonie ale za to wiem, że nie będę
najbardziej obtartą osobą, bo że coś-gdzieś-natrze to jest pewne. Chodzi o to
by minimalizować straty.
To chyba wszystkie „hinty” o których wiem i do których się zamierzam
zastosować, wiem, że koledzy naklejają sobie plasterki na sutki, żeby nie były
obtarte do krwi. Ja z racji stanika nie mam takich problemów.
To tyle, im więcej piszę i myślę o maratonie tym bardziej nie mogę się
go doczekać. Jednocześnie wiem, że będzie trudno, ciężko, może strasznie.
Najbardziej nie mogę się doczekać mety. Tak po prostu chcę już być po, chcę być
dumna z siebie!
O maratonie powiedziano i napisano dużo mądrych zdań, jeżeli ja
miałabym coś dodać to UŚMIECHNIJ SIĘ. Tutaj oprócz prędkości, czasu chodzi o
też o dobrą zabawę. Wiem, że jak się uśmiecham lepiej biegam. Od startu do mety
zamierzam być uśmiechnięta – to ja o tym decyduję. Inaczej niż przy skoku na
spadochronie. Tam jak uśmiechnęłam się wyskakując tak, prawie do wylądowania
miałam ten uśmiech – bo nie mogłam zmienić wyrazu twarzy z powodu prędkości z
jaką spadałam. Tutaj mogę wybierać z jaką miną będę biegła i zdecydowanie
będzie to uśmiech.
Powodzenia! :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za start! Będzie super!
OdpowiedzUsuń--
Po blogach krąży taki łańcuszek – nominacje do Liebster Blog Award. Miło mi zamieścić Twój blog w moich nominacjach :)
http://wskakujwbuty.blogspot.com/2013/09/trasa-juz-oznakowana-ja.html