Żebym-nie-zsiniała
Berlin Expo fot. D.Szymborska |
Wczoraj zrobiłam zdjęcie panu mimowi z Brooksa. I tak sobie pomyślałam,
że pewno wyglądałam rok temu, tutaj w Berlinie podobnie. Cóż po maratonie nie
jest się najpiękniejszą osobą. Inna sprawa, że można być najszczęśliwszą lekko
siniawą dziewczyną.
Debiut maratoński jest super – zawsze będzie życiówka.
Potem to już pod górkę. Ambicje rosną, treningi coraz cięższe. Nie wystarcza
samo bieganie dochodzą: piłki, płotki, brzuszki (tysiące w moim przypadku),
taśmy itp. Najważniejsze, że cały czas jest uśmiech i radość. Mimo, że boli, że
kaszel, że coś tam….nie ma to tamto w niedzielę się pobiegnie!!!!
Komentarze
Prześlij komentarz