Aioli – frytki w doniczce i sałatka w słoiku
Aioli przy Świętokrzyskiej fot. D.Szymborska |
Człowiek to czasem nie wie, że się lansuje. Nie wiem dlaczego
zapamiętałam, że na Świętokrzyskiej jest knajpa z kominkiem i jak obok niej
przechodziłam to było w niej dużo ludzi. Połowa się zgadzała. Kominka nie
zauważyłam. Mowa o Aioli na Świętokrzyskiej 18.
Dopiero teraz przygotowując
relację „doczytałam”, recenzję Nowaka – bardzo przychylną, wypociny
zblazowanych klientów na gastronautach – zaciekawił mnie wątek opisywania
wyglądu kelnerów zamiast tego co trafiało na deskę czy do kieliszka. Nic to.
Mnie się bardzo podobało. Po pierwsze dlatego, że było dużo ludzi. Nie cierpię
restauracji, knajpek, które są puste. Z domu wychodzę po to by posiedzieć w
towarzystwie innych ludzi, żeby się im przyglądać. I tutaj było prawie tak jak
to bywa w mojej ulubionej Hiszpanii. Różnica była taka, że nie mogliśmy się
przenieść do następnych pięciu lokali w okolicy bo ich po prostu tam nie było.
To był bardzo miły wieczór. Zamówiliśmy deskę przekąsek Aioli i kanapkę la
espanola z sałatą i frytkami (w zestawie). Jak na trzy osoby to jedzenia było
trochę za dużo. Frytki były domowe a nie mrożone – podane w doniczce, co w
niczym nie psuło ich smaku. Sałata – świeże liście i trochę kaszy podana była w
słoiku. Natomiast bagietka do przekąsek nabita była na patyk. Wszystko na
deskach. Najważniejsze było, to, że chorizo była dobra, jomon smaczny, sery
dobre. Proste jedzenie. Przypominało to, które jedliśmy w schronisku w Kraju
Basków. Takiego jedzenie nie można zepsuć, trzeba jednak spełnić jeden warunek
– musi być dobrej jakości. Do tego tłumy, dużo osób czekało na stolik.
Przy
wejściu poprosiłam o miejsca przy barze – to najbardziej lubię! Widok na wile
osób, a było na co popatrzeć. Lans w tym wypadku oznaczał różne dziwne ubrania,
komórki na stole – standard. Nie przeszkadzało to zbytnio bo w Aioli było tyle
ludzi, że ci lansujący ginęli w tłumie. To musi być straszne uczucie – iść się
lansować i nie być zauważonym.
Myślę, że będziemy tam wpadać, jeżeli oczywiście
dalej będą tam takie tłumy bo do pustek Aioli bym nie weszła, patrzenie na
beton i trochę krzeseł bez tłumu ludzi po prostu nie ma sensu.
Kanapka fot. D.Szymborska |
Sałatka w słoiku fot. D.Szymborska |
Przekąski i nabita bagietka fot. D.Szymborska |
Komentarze
Prześlij komentarz