Kolacja i dalej jestem głodna..
Kolacja, najlepszy był oscypek, sałatka tez znośna... fot. D.Szymborska |
Cóż
przyzwyczajenia. Kolacja gorąca i duża. Nie najzdrowiej. Jednak tak to jest, w
dzień nie ma wystarczająco dużo czasu i dlatego wieczorem kolacja staje się
obiadem. A tutaj – kanapka i sałatka. Efekt jestem głodna!
Plan jest taki, że
nie ma dodatkowego jedzenia niż to „zorganizowane”. Dwa treningi dziennie –
jeden biegowy a drugi na basenie. Zastanawiam się ile kalorii powinnam zjadać?
Do tego w jedzeniu stołówkowym…. nie będzie łatwo.
Dałam sobie dyspensę na
picie. Mam izotoniki, herbatę owocową i mleko. Lepiej pójdę spać…..
Przepraszam, ale kiedy przeczytałam ten wpis wyobraziłam sobie Ciebie, jak po nocy zakradasz się do kuchni stołówkowej i szabrujesz lodówkę. Wtem, ktoś Cię przyłapuje, a Ty z miną niewiniątka odpowiadasz: "przepraszam bardzo, ale prowadzę bloga o bieganiu i gotowaniu i chciałam tylko sprawdzić, czy to, co w lodówce się znajduje, jest w stanie zaspokoić zapotrzebowanie kaloryczne biegacza". Jeszcze raz przepraszam, jeśli zagalopowałam się.
OdpowiedzUsuń;-)
Usuńdałam radę...choć wiem gdzie jest kuchnia:))) a na razie z blogiem się nie ujawniałam! dziwnie na mnie patrzyli jak robiłam zdjęcia w stołówce....
UsuńPomyślą, że robisz dokumentację i sanepid naślesz ;).
Usuń