|
Kulig z pochodniami, Dolina Białej Wody fot. D.Szymborska |
Wiem,
wiem turystycznie prawda? I co z tego?! Lubię kuligi, a takie z pochodniami to już
bardzo! Za to, że przypominają mi wiele
romantycznych filmów gdzie on i ona tulą się do siebie w saniach. Po drugie jak
już nabiegam swoje to ciężko mi się zmobilizować by znów wyjść na zimno.
Dzisiejszy kulig był super! Wyjechaliśmy a dokładniej zostaliśmy przez konie
pociągnięci w saniach jak było jeszcze jasno, oglądałam sobie dolinę, którą
zdarzało mi się biegać, potem powoli robiło się coraz ciemniej, wracaliśmy z
pochodniami. Konie parskały na śniegu, oczy zaklejały mokre płatki. J. wołał do
woźnicy żeby szybciej. Malutkim minusem jest moja alergia na futro i wełnę. Bo
sanie wyłożone owczymi skórami. Spodnie już uprałam a kurtkę wietrzę. Wczesny
wieczór był super! A jeszcze dźwięk dzwonków w lesie, parskanie koni i śmiechy
z innych sań. Taką kuracjuszką to mogę być. Najlepiej to byłoby saniami zajechać
do Cafe Helenka… oj rozmarzyłam się….
|
W saniach przy stajni fot. D.Szymborska |
Dwa razy byłam na takim kuligu - najbardziej zdradliwe jest ognisko podczas takiego kuligu, bo potem mój chłop ma efekt nieśmiertelności ;].
OdpowiedzUsuń