Kuracjuszka – wyjazd do wód
Pijalnia wód Szczawnica fot. D.Szymborska |
Oj nie pamiętam kiedy ostatnio piłam leczniczą wodę w uzdrowisku. Musiało
to być bardzo dawno. Byłam bardzo zaskoczona zmianami – zamiast oldschoolowych
kraników – nowoczesne zlewozmywaki z bateriami kulkowymi, zamiast kubeczków
porcelanowych z takim śmiesznym dziubkiem – jednorazówki i rurki.
To co się nie
zmieniło to smak wody. Bleeee. Wzięliśmy sobie z J. wszystkie możliwe na
spróbowanie, pożyczyliśmy od pani w kasie mazak, podpisaliśmy i zaczęliśmy „degustację”
tutaj to by się przydał cooler do wypluwania. Doczytałam, że wszystkie wody były
na odchudzanie i milion innych dolegliwości. Dużo nie wypiłam, więc pewno nie
schudnę.
Z jednej strony lubię nowoczesność, z drugiej wolałabym, że pozostało
tak jak na starych filmach, przyszłabym z przystojaniakiem pod rękę, następnie
przechadzałabym się z kubkiem w dłoni i parasolką w drugiej ręce. Chichotałabym
widząc innych kuracjuszy.
A tak, zaparkowałam pod pijalnią, kupiłam wodę w
plastikowych kubkach, posiorbałam trochę i wróciłam do auta. To wszystko zajęło
nam jakieś 20 minut.
Chyba nie jestem typem kuracjuszki….pójdę pobiegać....
Stefan, Jan, Helena, Józef i Józefina - wody fot. D.Szymborska |
hahahaha, też moim zdaniem większości tych wód nie da się wypić.
OdpowiedzUsuńmoże dlatego mają takie działanie..kto je przełknie ten zdrowieje:))
UsuńOdchudzające, bo po nich tak czyści, że wszystko co się znajduje zaraz za żołądkiem wyleci ;).
OdpowiedzUsuń