TRYB JASNY/CIEMNY

5.32 rano – SMS od trenera – 5.52 – las – 7.15 śniadanie

Pobiegowy bajgel z rzodkiewką fot. D.Szymborska
Ha! Nie obudził mnie! O 5.32 wyszłam z łazienki bo słyszałam, że przyszedł SMS. Trener pytał czy będę na basenie.
-       Umówiliśmy się na 11J .
-   Coś SMS nie dociera. To do 11 tak? – upewniłam się, bo pojawił mi się komunikat, że SMS niedostarczony
-       Tak, chciałem po prostu potwierdzić J - odpisał trener.
-       O tej porze? J 
-       Tak, bo zaraz sam wchodzę do wody.
Na tym skończyliśmy korespondencję, trener poszedł popływać ja poszłam pobiegać.


Trochę to przerażające, że SMS o po piątej rano mnie nie budzi. Mnie, kogoś kto tak uwielbia spać. Inna sprawa, że o 22.30 to już gaszę światło i idę spać bo inaczej rano jestem nieprzytomna. Coś za coś. Nie jestem w stanie odzwyczaić organizmu od snu. Nie zaliczam się do szczęśliwców, którzy po 5 godzinach snu twierdzą, że są wyspani. Oj nie.

Śniadanie wyborne, gorący bajgel z serem pleśniowym i świeżą rzodkiewką. Pycha! Trening w lesie cudowny. Rano słońce było nisko nad lasem, gdy wybiegliśmy i dotruchtaliśmy do auta było już wysoko. Świetny poranek na bieganie. Chłodno, ale nie zimno, słonecznie ale nie duszno. Zielono i świergocąco w lesie. To chyba najlepszy czas na bieganie, na tyle ciepło by trenować w krótkim rękawku i spodenkach ale jednocześnie na tyle chłodno, że pocę się na treningu z wysiłku a nie z gorąca.

Tym sposobem mam cały dzień przed sobą, jestem po dobrym treningu, śniadaniu. Owszem perspektywa jeszcze dwóch treningów trochę przytłacza, ale nie narzekam. Ten ostatni wieczorny to będzie bardziej filmowanie niż kolejne bieganie….taką przynajmniej mam nadzieję!

Komentarze

Prześlij komentarz

Wybrane dla Ciebie

Copyright © On Egin Eta Topa