|
Czekoladowe szaleństwo fot. D.Szymborska |
Tak, tak nie trzeba śniegu w Ogrodzieńcu. Jest tor saneczkowy. Fajnie.
Nigdy wcześniej na czymś takim nie jeździłam. Nie trzeba wciągać sanek, zrobi
to za nasz wyciągarka, a my sobie
siedzimy. Sam zjazd super. Tak zjeżdżalnia dla dorosłych. Pan sprzedający
bilety z racji brzydkiej pogody podwoił ilość zjazdów.
|
Saneczkowe szaleństwo fot. D.Szymborska |
Niezależnie od tego czy sanki wciąga się samemu pod górkę, czy robi to
maszyna, czy jest śnieg czy tylko silny wiatr saneczkarz robi się głodny. A saneczkarz
który jeszcze był na basenie, robi się jeszcze głodniejszy!
Kolacja w hotelowej restauracji. Czekadełko to łosoś, na pierwsze
zamiast zupy wybrałam ravioli a na drugie pstrąg. I….jak szaleć to szaleć
super, ultra czekoladowy deser. Lody, gorąca i zimna czekolada, wanilia i
truskawki. Niektórzy nazywają to bombą kaloryczną. Nie słyszałam tykania, tym
bardziej, że jutro znów biegam.
|
Łosoś fot. D.Szymborska |
|
Ravioli z kaczką fot. D.Szymborska |
|
Pstrąg z pysznymi marynowanymi warzywami fot. D.Szymborska |
Oj to był aktywny dzień. Dwa razy w ciągu tygodnia zrobiłam podbiegi.
Te dzisiejsze były zdecydowanie trudniejsze, ale też dużo mniej monotonne. A
wieczorem był mini spacer, bo wiało bardzo. Jak idę na trening to pogoda nie ma
znaczenia, natomiast gdy wychodzę na dwór w „cywilnych” ciuchach to jakoś jestem
dużo bardziej wrażliwa na pogodę, dlatego pospacerowałam całe 15 minut! Więcej
się nie dało. Za to śliczne zdjęcie zrobiłam, więc warto było wyjść na tę chwilę…..
|
Ślicznie ale zimno fot. D.Szymborska |
Komentarze
Prześlij komentarz