Piękny basen i cudowna pianka czyli koniec weekendu w Jurze
Lans w piance fot. T. |
Podsumowanie to napiszę przy okazji zmontowanego materiału, bo cały
weekend biegałam z GoPRO. A teraz o piance i basenie.
Normalnie, w Warszawie pływam w dwóch basenach. Pierwszy 50m, w którym
oprócz pływaków pływają różne dziwne rzeczy, których pochodzenie niech
pozostanie nie znane, bo inaczej byłoby mi jeszcze trudniej wejść do wody.
Drugi 25m, w którym pływa mniej „ciał obcych” jednak czasem coś dryfuje. A
wczoraj i dziś pływałam w 20m, w którym w wodzie byli tylko pływacy.
Dziś pierwsza próba mojej pianki. Oczywiście były testy (opis TUTAJ)
ale do dziś pianka, nówka-nie-śmigana czekała w specjalnej siateczce na próbę
generalną.
Najpierw ubieranie. Oj to trwa, więc spokojnie w pokoju, w specjalnych rękawiczkach, by nie zniszczyć pianki. Ubrane, zapięte. To teraz szlafrok, klapki i na basen. Najpierw zapytałam się ratownika na basenie, czy można przyjść rozpływać piankę. Pan bez mrugnięcia oka, powiedział, że nie ma problemu. Swoją drogą ciekawa jestem ile osób wcześniej pływało tam w piankach. Weszliśmy z J. na basen, ja w piance, J. po prostu bardzo umięśniony. Efekt. 3 osoby, które „pływały” (cudzysłów uprawniony) po 15 minutach wyszły z basenu. Wtedy ubraliśmy płetwy i zaczęliśmy dobrą zabawę w wodzie - to lubię!
O basenie bez „ciał obcych” już było teraz o piance. CUDOWNA. Teraz pozostaje sprawdzenie jej w wodach otwartych. Plan jest na Wielkanoc ją rozpływać. Musi tylko być ciepło.
Oj szkoda, że już po weekendzie. Wszystko co dobre się kończy. O moich
dwóch biegowych treningach powstanie filmik, postaram się go zmontować w
tygodniu. Materiału filmowego naprawdę dużo, bo jeden trening z grupą, drugi
jak to się ładnie nazywa indywidualny, pierwszy bardziej męczący od drugiego.
Właśnie pomyślałam sobie, że we wtorek, bez pianki będę musiała się
zmierzyć z wodą, tą co w niej pływają „różne różności”. Bleee. Owszem dużo
nawrotów musiałabym zrobić, ale mogłabym trenować na takiej dwudziestce jak tak
w poziom 511.
Doskonale prostokątny basen w hotelu poziom 511 fot. D.Szymborska |
Często hotele reklamują się „nieregularnych kształtów basenem”. Brzmi
ślicznie, super wygląda w folderach. Jednak po doświadczeniach z Dolomitami
(TUTAJ), wiem, że oznacza to a) mały basen b) zwariować można jak ma się dużo
wypływać. Przez ostatnie dwa dni
cieszyłam się z regularnych kształtów i czystej wody…. Są takie miejsca do
których chce się wracać. Odkąd dużo pływam takimi miejscami stają się ładne
baseny….
2 lata temu chciałam w sprincie wystartować. Najpierw przećwiczyłam czasowo bieganie z rowerem, super poszło, dosyć szybko mieściłam się w czasie. I nagle pływanie. I stop. Nie weszłam do wody. Ani do basenu, ani do otwartej. Nie wiem co się dzieje, ale blokady do dzisiaj nie pokonałam i zakończyłam marzenie o sprincie. Podziwiam Cię w dążeniu do nowych celów i w tym jak konsekwentnie to robisz:)
OdpowiedzUsuńOj, oj na pewno da się coś z tym zrobić. Co do wód otwartych to na razie się nie wypowiadam, ale basen taki zły nie jest. Może to kwestia dobrego trenera? Powodzenia, bo wszystko można zmienić, choć czasem wydaje się, że jest odwrotnie….
UsuńDoskonały wpis. Warto uczyć się pływać, wbrew pozorom nie jest to nic skomplikowanego. A w razie czego, jakbyście szukali różne akcesoria, typu plecaki basenowe, to tutaj https://strefaplywania.pl/55-plecaki-akcesoria warto zajrzeć.
OdpowiedzUsuńnie byłam tam jeszcze ale cały czas suszę mężowi głowę abyśmy w końcu tam pojechali - wygląda to boooosko :)
OdpowiedzUsuń