MIZUNO WAVE PROPHECY 3 – oclone, opodatkowane….
Moje cudowne buty fot. D.Szymborska |
Zacznę od tego, że mam najcudowniejsze buty pod słońcem! Są piękne,
wygodne i będę w nich super szybko śmigać. Nie może być inaczej bo są tak
śliczne, że wstyd się w nich wlec. Choć z drugiej strony wtedy więcej ludzi
będzie mogło się nimi zachwycać… To ja się jeszcze zastanowię. Myślę, że będę
przeplatać super szybkie biegi z biegowym lansem.
Mizuno produkuje buty marzeń. Niestety tej upatrzonej, wymarzonej pary
butów nie można było kupić w Europie.
Teraz będzie o tym, żeby nikt więcej tak jak my NIE KUPOWAŁ BUTÓW W
STANACH. Tak jak w tytule: opodatkowane, oclone…
Niewiedza z niczego nie zwalnia, ale dużo kosztuje. Za dwie pary
zapłaciliśmy, tyle co za cztery. Tym postem kończę ten temat bo a) dwa razy nie
popełniam tych samych błędów b) pieniądze wydane c) nie chcę żeby mi coś psuło
radość z tych cudownych butów.
Dlaczego nie należy kupować przez Internet cudownych butów w Stanach?
Po pierwsze dlatego, że przesyłka jest droga. Jednak to najmniejszy koszt z
tego wszystkiego. Nie należy kupować bo trzeba zapłacić 23%VAT. Czyli robi się
drożej. Niestety to nie koniec, trzeba też zapłacić stawkę celną 16,8% czyli
robi się już naprawdę drogo. Wisienką na celnym torcie jest opłata za "przedstawienie do kontroli
celne"j. Tyle to wszystko kosztuje. Do tego należy dopisać naprawdę dużo
papierkowej roboty i czasu na to poświęconego.
Buty wysłane do nas, szybko trafiły do Polski. W Urzędzie Celnym
utknęły. Został wysłany do nas list polecony, którego niestety nie odebraliśmy
w urzędowym terminie 14 dni. Wypatrując kuriera, w końcu napisaliśmy do sklepu
z prośbą o informację, kiedy paczka została wysłana. Otrzymaliśmy list
przewozowy z adnotacją, że paczka jest u Urzędzie Celnym. Już po
kilkudziesięciu telefonach, półtorej godzinie wiszenia na telefonie udało mi
się uzyskać poz.ks.mag. naszej paczki –
inną niż numer przesyłki, nadaną w Urzędzie. Potem wycieczka (pierwsza) do
Urzędu. Z kwitami, że kupione, że zapłacone. Wypełnianie formularzy moje
cudowne MIZUNO zostały nazwane „obuwiem z tworzywa sztucznego” – cóż za
wyzwisko!!! Przy pierwszej wizycie w UC
(przepustka, zakaz fotografowania, zielone mundury) nie udało mi się paczki
otrzymać. Droga dokumentów z jednego okienka do drugiego, oddalonego o 3 metry zabiera jeden dzień. Oczywiście
mogłam wybrać inne rozwiązanie – zapłacić cło, podatek, tą dziwną opłatę i
poczekać na przesyłkę, którą wyślą mi pocztą. Biorąc pod uwagę moją ogromną
miłość do awizo, stania na poczcie w długich kolejkach, wolałam przyjść dziś. Ustawić się w kolejce w biurze przepustek,
dostać przepustkę, przejść przez bramkę (na szczęście bez kontroli osobistej),
odstać swoje w kolejce do pierwszego okienka, gdzie można płacić tylko gotówką.
Na szczęście dokumenty „dotarły”, mogłam zapłacić. Potem ostatnie okienko, jak
już swoje odstałam to mogłam zapłacić za „przedstawienie do kontroli celnej”.
Zapytałam się niemiłej pani co to znaczy i za co ja płacę tym razem. Pani
powtórzyła to co widniało na kwitku, nie umiała mi wytłumaczyć bo to oczywiste,
że za to się płaci. Dla pani pewnie tak, jak tam pracuje piętnaście lat. Dla
mnie, nie.
Tym sposobem po wielu telefonach, dwóch wizytach w Urzędzie Celnym mam
CUDOWNE buty. Wiem też, że więcej NIGDY nie kupię butów w US, nie będę wtedy
musiała tracić nerwów i pieniędzy….
Trochę mi żal bo nie mam już dziś siły na trening, ale jak coś to
pochodzę w butach po domu, położę je w zasięgu wzroku i będę się dalej cieszyć!
Dobry ten dzień!
Współczuje przeprawy z urzędem celnym
OdpowiedzUsuńprzeprawa była kosztowna...
UsuńEch... z rzeczami kupowanymi poza UE (choć i na to nie ma reguły) bywa tak jak opisałaś. Często dowcip polega na odpowiednim sformułowaniu nazwy towaru, które to wpisuje sklep, w którym kupujesz, do dokumentów przewozowych. Może to być tez kod. I bywa tak, że jakaś zamorska sierotka nie użyje sprytu i prostodusznie wpisuje szczerą prawdę i tylko prawdę. Potem się kończy kwitnięciem pod okienkami w Urzędzie Celnym. Uwierz mi, celnicy też nie lubią takich przesyłek, z którymi są problemy i niepotrzebne dodatkowe opłaty. Za każdą taką opłatą ciągnie się jakaś robota papierkowa, którą ktoś musi odbębnić. A nie byłoby jej, gdyby na samym początku, w sklepie, osoba wysyłająca wpisała odpowiedni kod towaru. Widocznie rzadko do Polski coś wysyłali i nie mają wprawy.
OdpowiedzUsuńMówi się trudno. Człowiek uczy się na błędach. Zdecydowanie wolę cudze niż własne....
UsuńJasna sprawa, ale też i nie ma w tym Twojej winy, bo nie mogłaś wpłynąć na to, co wpiszą w dokumentach przewozowych. Kiedyś miałam podobną sytuację i wolałam dotrzeć do polskiego dystrybutora i sprawdzić, czy jest możliwość sprowadzenia dla mnie konkretnego egzemplarza, którego w Polsce nie sprzedawano.
UsuńJak się cieszę że mnie wystarczająco zniechęcił koszt przesyłki - a też się czaiłam na niedostępne u nas brooksy.
OdpowiedzUsuńAle butki superaśne:)
następnym razem to warto po prostu polecieć na zakupy :)
UsuńWygląd mają wręcz kosmiczny, zapewne adekwatny do ceny ;)
OdpowiedzUsuńsą cudowne, piękne i zgadza się - KOSMICZNE :)
UsuńWiem, że nie ten kolor, ale ciekaw jestem, czy warto było tyle cierpieć :)
OdpowiedzUsuńhttp://sklep.smjsport.pl/produkt.php?id=3472&grupa=16
to są męskie :( i rzeczywiście to nie ten kolor :)
UsuńNie bałaś się kupić w ciemno tzn bez przymierzenia?:)
OdpowiedzUsuńTrochę tak, ale znam rozmiarówkę MIZUNO - trzymają się starych sprawdzonych rozmiarów, do tego nie mają twardego zapiętka....i jutro w nich pobiegam :)
Usuń