Rower, bieganie i świąteczne śniadanie
Od mola do mola fot. T. |
Co za piękny dzień. Jeszcze nie ma 11 a ja już mogłabym się położyć,
tak choć na chwilkę. Dziś najpierw jeździłam na rowerze (na siłowni) potem
biegałam po lesie i plaży a na końcu śniadanie.
Siłownie. 7.00 dwie osoby. Pani po pięćdziesiątce i ja. Pani
bezpośrednia. Hasła: „Ile się musimy namęczyć żeby być piękne!”, opowieść o
córce co o siebie nie dba i męża nie znajdzie. Pytanie: „A pani to ile dała za
takie piersi?” odpowiedź: „Nic, ćwiczę.” Potem było jeszcze ciekawiej. 55 minut
na rowerze zleciało nie wiadomo kiedy. Pani opowiedziała o tym jak ważne jest
by na studiach znaleźć męża, że poszła na politechnikę bo tam więcej chłopaków
było. Jej się udało, bo pierwszy mąż to dobra inwestycja w drugiego…. Było też o
biżuterii, życiu i makijażu permanentnym. Zwlokłam się z roweru. Na 8 byłam już
zmówiona na bieganie. Od mola do mola. Czyli z Sopotu do Gdyni i z powrotem.
Cudowny bieg. Nogi najpierw śmiesznie skakały ale potem (po kryzysie po
2.7K) biegły jak należy. Było tak pięknie. Na molo w Gdyni Orłowie trochę rozciągania, widoki przepiękne i z
powrotem, po lesie, plaży i deptaku na końcu. Dawno nie biegłam w tak pięknym
miejscu.
Szybki prysznic i na śniadanie. W hotelu, jak powiedziała pani „pełne
obłożenie”. Szaleństwo śniadaniowe. Był
żurek. Ja jednak zostałam przy… wędzonych rybach. Pysznie! A na deser
rewelacyjne naleśniki z serem, a do picia prosecco. I to się nazywają święta!
Było prosto tylko m zdjęcie krzywo wyszło fot. D.Szymborska |
Wędzone fot. D.Szymborska |
Naleśnik i prosecco fot. D.Szymborska |
o :) a mierzyłaś może ile jest km od mola do mola? Mieszkam w Gdyni, jako początkującej biegaczce- przydałoby mi się takie info! :)
OdpowiedzUsuńmolo w Sopocie - molo w Gdyni Orłowo - równe 4K :)
OdpowiedzUsuń