Bezpieczeństwo biegaczki – wywiad z trenerką samoobrony
Ja po ciemku nie biegam sama. Nie przepadam za mrokiem, unikam lasu po
zmroku i przed świtem. Niedawno Burmistrz Ursynowa mówił, że gwałtu w Kabackim
nie było bo sprawcy nie złapano. Pamiętam atmosferę gdy z czołówkami, komórkami
biegliśmy, szliśmy po to by pokazać solidarność ze zgwałconą, by przypomnieć,
że bezpieczeństwo jest czymś co się nam należy. (relacja TUTAJ)
Potem w sieci pojawiło się wile mini poradników co robić by zadbać o
swoje bezpieczeństwo. Część z pomysłów autorów pseudo rad była co najmniej
dziwna. Umówiłam się na spotkanie z Dorotą, trenerką samoobrony kobiet.
Zanim pojechałam do klubu walki, upewniłam się czy myślimy podobnie.
Kilka lat temu złamałam swoją pierwszą dwucentymetrową deskę. Tak, tak na 10
dniowym szkoleniu Wendo, pięścią, przy koleżankach. Dużo emocji, radości,
jednak został mi strach przed niebezpiecznymi miejscami. A deskę wciąż trzymam,
te dwa kawałki przypominają mi jaką mam siłę!
Dorota Onyszko jest psycholożką, pracuje z kobietami dotkniętymi
przemocą, zgwałconymi, jest isntruktorką Krav Magi.
Oto 5 zasad bezpieczeństwa dla biegaczki zaproponowanych przez Dorotę:
1.
Unikanie potencjalnych niebezpieczeństw. Tylko tyle i aż tyle. Nie
biegać samemu po ciemnym lesie, omijać grupy wyrostków. Czyli zwyczajnie
zdroworozsądkowe myślenie.
Ja bym jeszcze dodała, to, że nie zawsze mamy siłę uciekać. Sama wiem,
że po 35 kilometrze wybiegania gazelą nie jestem.
2.
Wychodząc na trening zachowuj się jak byś wychodziła w góry – zostaw
informację gdzie biegniesz i o której powinnaś wrócić. Wystarczy SMS albo
wiadomość do przyjaciółki na FB.
3.
Weź ze sobą telefon.
Ja biorę do woreczka na zip – nie zamoknie a jak coś to mogę dzwonić.
Bo przecież nie muszę być zaczepiana by potrzebować pomocy, wystarczy, że
skręcę sobie nogę w środku lasu. Przecież dymem z ogniska nie będę wzywać
pomocy?
4.
Nie zatrzymuj się gdy ktoś cię zaczepia. Żadnego wdawania się w
„dyskusję”. Nie zatrzymujemy się gdy ktoś coś do nas mówi. Gdy większa grupa
napastników zastąpi nam drogę staramy się znaleźć kogoś kto mógłby nam pomóc.
Nie wołamy ogólnego słowa pomocy tylko „proszę pana w czerwonej czapce” itp.
5.
Gdy napastnik jest jeden, zagroził nam drogę, staramy się kopnąć w
krocze i uciekać. Żadne stawanie do walki. UCIEKAMY. Gdy grupa jest liczna nie
mamy szans. Jeżeli jesteśmy w stanie to obrzydźmy napastnikom swoja osobę –
wymioty, sikanie to coś co czyni dziewczynę zdecydowanie mniej atrakcyjną.
Jeżeli jest to napad rabunkowy, oddajmy bez dyskusji telefon, pieniądze. „Nie
pytajmy się, czy napastnicy mogą nam wydać resztę ze stówy”. Nasze zdrowie jest
ważniejsze niż telefon i pieniądze – przypomina Dorota.
To pięć podstawowych punktów. Dorota na co dzień pracuje z kobietami,
uczy je wiary w siebie, ale takiej zdrowej opartej na zdroworozsądkowym podejściu
do oceny sytuacji.
Przygotowała też wraz z kolegami, między innymi z Karolem Matuszczakiem, mistrzem w
Brazilian Jiu-Jitsu, filmy instruktażowe, które można oglądnąć TUTAJ
Swego czasu uczono mnie, że w stanie zagrożenia nie wołać pomocy w sposób klasyczny, gdyż ludzie starają się unikać sytuacji dla nich niewygodnych. Natomiast często działa zwyczajne PALI SIĘ! by ktokolwiek się zainteresował.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Mój chłop mnie od zawsze uczy - kopać po j**cach i sp*****lać :}
OdpowiedzUsuń