Jak wybrać i kupić rower do triathlonu?
Rowerowe poszukiwania trwają fot. D.Szymborska |
Jeszcze nie wiem. Zaczęło się od wizyty w sklepie, który podobno jest
dla triathlonistów. Rzeczywiście na trenażerach śmigało 5 osób. Po chwili
podszedł do mnie sprzedawca. Powiedziałam, że szukam roweru do sprintu, jaki
mam budżet i…. i wysłuchałam opowieści. O życiu ramy, z anegdotami, komu jak
rozkleił się kompozyt. Drążyłam temat – to który rower dla mnie. Pan pokazał
ramę na ścianie. Taki! Super, wyobraźnie mam dużą ale wolałabym na czymś
usiąść, przejechać się. Nic z tego, w tym sklepie można kupić obrazek z
katalogu.
Katalog, katalogiem – odrabiam zadanie domowe. Czytam pisemka TRI,
śledzę fora Internetowe.
Dwa pisemka (brytyjskie) o triathlonie rekomendują jeden rower. Patrzę na obrazek i się zakochuję. Tak, tak kompozyt też może być piękny.
Idę do sklepu, mówię co pokochałam i….trafiam na kompetentnego
sprzedawcę. Tak, oczywiście taki rower można sprowadzić. Ale…i tutaj się
zaczyna. „Na stanie” jest model z ramą aluminiową ale o bardzo podobnej
geometrii. Jeżdżę po sklepie. Suuuuper! Drażę temat roweru dla debiutantki.
Sprzedawca mówi, że on by polecił jednak coś innego. Jednak zanim poleci to
mierzy mój wzrost, i coś co może być dość peszące a mianowicie odległość od
ziemi do krocza. Czyli jest taka wajcha, którą wsadza się poziomo między nogi i
pcha do czasu gdy nie zapiszczy. To znaczy ona piszczy nie ja – wtedy wiadomo
jaka rzeczywiście jest odległość od ziemi do krocza. Jestem wymiarowa – rama S
jest dla mnie! Pan montuje rower, który chce mi polecić. Najpierw rundka po sklepie,
potem przed. I co ja mówiłam, że na wcześniejszym było super? Myliłam się,
teraz jest WOW SUPER.
Wracam do domu doczytywać jeszcze, katalogi coraz bardziej wymiętolone,
fora przejrzane. Duży wydatek więc trzeba się jeszcze upewnić, czy wybór
właściwy.
Jak na razie (jeszcze nie będąc właścicielką szosówki) wiem, że:
- Nie kupię roweru dopóki go nie zobaczę i na nim nie pojeżdżę, czyli odpada sklep internetowy, w którym wszystko jest ale tylko jak się kupi i sprowadzi..
- Fachowiec w sklepie to podstawa! Fachowiec nie fanatyk. To duża i ważna różnica.
- Pytać, pytać i jeszcze raz pytać…. Bo jedno wyczytamy a drugie wyjeździmy w rzeczywistości.
A jak kupię to się będę chwalić i rozpisywać, bo powoli dane techniczne
przestają być dla mnie tajemniczymi oznaczeniami. Nie żebym każdy skrót umiała
rozwinąć ale już rozumiem o co pytam!
chyba jestem zaspana, bo widzę w tym katalogu cenę, za którą można kupić używane auto? o.O
OdpowiedzUsuńsą też takie w cenach nowych aut!!!
UsuńO kurde... a czy faktycznie jest tak duża różnica w komforcie jazdy?
Usuńżeby to tylko o komfort jazdy chodziło...a tu: pracujące mięśnie - żeby nie męczyć tych co będą biegać, lekkość roweru - żeby szybciej jechać...i coś najbardziej subiektywnego - śliczność....
UsuńNie wstyd nie wiedzieć, wstyd się nie zapytać - jak mawia moja Mama. Jednak druga strona medalu jest taka, że czasem zwyczajnie nie mamy pojęcia, że o to trzeba się było spytać. Dlatego znów robisz kawał dobrej roboty uświadamiając, że trzeba najpierw samemu zagłębić się w temat zanim jeszcze pójdzie się zasięgnąć języka u sprzedawców. Powodzenia!!
OdpowiedzUsuń