Zamarznięty izotonik, żel nie do wyciśnięcia i pyszny cremant
Na balkonie przy - 13C fot. D.Szymborska |
15 minut wystarczy by cremant zmroził się na balkonie. Super, prawda?
Nie trzeba upychać do lodówki, robić przemeblowań w zamrażalniku. Tyle, że w
dzień WSZYSTKO zamarza czyli nasze biegowe picie też. Wystarczyła temperatura
około zera by żele były nie-do-wyciśnięcia z tubki. Na szczęście picie w
rowerowym bidonie, oprócz tego, że mega zimne to było jeszcze płynne. Kolega
opisywał ostatnio zamarznięty izotonik w camelbacku.
W zeszłym roku trenując przed wiosennym maratonem na długie wybiegania
brałam ze sobą…. termos. Serio. Nie chodziło o prędkość, przystanek co 5K na
łyknięcie letniego izotonika nie spowalniał mnie zbytnio a organizm był
nawodniony. Pewno był to śmieszny widok, ale ja wiedziałam, że dbam o siebie.
W zeszłym roku Półmaraton Warszawski wypadł w całkiem mroźny dzień.
Pamiętam, że izotoniki przypominały granitę. Miały takie małe kryształki lodu.
Więc do picia zimnego trzeba się też jakoś przyzwyczaić bo nie wiadomo jaka
pogoda będzie w tym roku.
W zimie, często wydaje się nam, że nie musimy tyle pić, bo… jest zimno.
Jest jednak inaczej. Nasz organizm potrzebuje płynów! Zatem termos i butelka by
a) móc się napić b) łyknąć też zimnego.
Oczywiście taki „cyrk” to fundujemy sobie jak biegniemy powyżej 15K.
Wtedy 3 przystanki na picie i wracamy do domu…czegoś się napić. Nie żebym
zachęcała od razu do cremanta. Jednak można sobie tak pomyśleć, że przez 15
minut uda się nam odtajać pod prysznicem, a w tym czasie na balkonie…
Dziś o zimnie było tylko w teorii bo jeździłam na siłowni. Fajnie było
porządne 90 minut spinningu i czuje się już całkiem, no może prawie całkiem
zdrowa!
Haha, przypomniałaś mi o tym, że balkon przy tych temperaturach można z powodzeniem używać jako substytut zamrażarki i lodówki :)
OdpowiedzUsuń