Motywacja, sałata z pieczonym indykiem i dieta TRI
Sałata, bidon i pisemko fot. D.Szymborska |
Nie żeby kryzys, ale to ranne wstawanie jest jakoś ostatnio wyjątkowo
trudne. Nie chcę na nikogo nic zwalać, jednak trochę myślę, że to przez brak
słońca. Jak świeci to wszystko jest łatwiejsze. Mówi się trudno i tyle. Łatwiej
będzie wiosną!
Co pewien czas trafiam na linki do artykułów dotyczących motywacji. Co
zrobić żeby zacząć trenować? Jak się zmobilizować? Itp. Czasem czytam, czasem
nie. Ostatnio zrobiłam sobie mini test z pisemka triathlonowego i u mnie
wyszło, że jestem w grupie ryzyka….tych za bardzo zmotywowanych…. Serio można
chcieć za bardzo, zadręczać się jak ominie się jeden trening na sto….
Nic to wszystko zgodnie z planem, napływałam co miałam napływać. Sałata
pyszna. Pieczony indyk to kolejna dietetyczna odsłona mięsa, które świetnie
smakuje i nie jest smażone na tłuszczu. Tym razem piekłam filet z piersi indyka
z rozmarynem i tymiankiem i czosnkiem oczywiście. Sałatę robiłam gdy mięso było
jeszcze ciepłe, teraz jak już ostygło można je kroić w cieniutkie plastry.
Smacznie! Do tego standardowo mieszanka sałat, a w bidonie izotonik. Testuję
teraz nowości, izotonik w saszetkach, smaczny ale nie wiem czy nie wolę swojego
domowego…. Ale o nowościach izotonicznych i żelach to napiszę jak wszystko „wciągnę”
i wypróbuję.
dla takiego śniadania warto wstawać : )
OdpowiedzUsuńCi za bardzo zmotywowani czasem zaczynają się zachowywać tak, jakby nic poza osiągnięciem celu nie istniało i nie liczyło się; zapominają, że ich otoczenie, mimo że kibicuje i wspiera, to ma własne problemy. Bo we wszystkim musi być zdrowa rywalizacja - nawet kiedy przeciwnikiem jest własna głowa :).
OdpowiedzUsuńWczoraj miałam pierwsze prawdziwie śniegowe wybieganie - dodałam nawet 2km do swojej standardowej trasy tylko po to żeby zrobić jedno kółko w malowniczo ośnieżonym, wieczornym Skaryszaku. Razem wyszło 12km, przełamałam barierę 10K bez najmniejszego wysiłku i doszłam do wniosku, że bieganie po płaskim i równym zdecydowanie mi nie idzie tak, jak Falenica, czy ośnieżony i oblodzony chodnik pod nogami. W poprzednim wcieleniu byłam psem husky - nie ma innej opcji ;).
Ja też nie lubię rano wstawać:) jakaś męczarnia dla mnie bo kocham spać:)
OdpowiedzUsuń