Damm Lemon i jazda po domu czyli o trenażerze
Super "konstrukcja" trenażera i Damm Lemon po jeździe fot. D.Szymborska |
Zacznę od tego co najprzyjemniejsze Damm Lemon to 6 części piwa i 4
części cytryny. Swoją drogą ja taki ułamek to bym skróciła…. To nagroda za
jazdę po dużym pokoju. Trenażer przydaje się też latem, gdy jest burza albo
bardzo wieje, można sobie spokojnie oglądać jakąś debilną komedię ewentualnie
niewymagający myślenia serial i pedałować.
Od lutego w domu stoi ten niebieski sprzęt. Tacx, tak się nazywa. Na
zdjęciu widać super konstrukcję wyciszającą. Ale po kolei. Model trenażera,
który stoi u nas w pokoju to Tacx Blue Matic. Nie kierowałam się kolorem, bo
ten niebieski gryzie się z kolorami roweru, zależało mi na czymś prostym, nie
zajmującym zbyt dużo miejsca i cichym. W pisemkach triathlonowych doczytałam,
że ważne jest by trenażer miał manetkę, którą można regulować opór. To była
bardzo ważna rada. Dzięki temu można spokojnie robić trening, zmieniać
obciążenie bez zsiadania z roweru.
Dane techniczne tego Tacxa przedstawiają się następująco: do kół o
średnicy od 26 do 29 cali, 6 magnesów, 10 stopniowa manetka, układ oporowy
magnetyczny, i na co patrzą zawodowcy - maksymalny opór 700 Watt.
A wyciszanie – konstrukcja ręczniki/klapki zamiast zwyczajnej maty
dlatego, że lubię sąsiadkę z dołu. Jeżeli u mnie w pokoju oprócz
umiarkowanego hałasu – zagłuszam szum ścieżką dźwiękową z serialu, czuje się
duże drgania, a to jest dużo bardziej męczące. „Konstrukcja” trochę je
pochłania i rzeczy na komodzie się nie przemieszczają.
Rower ustawiam tak by móc oglądać filmy lub seriale, pisałam, że muszą
być niewymagające myślenia, a to dlatego, że jak mam robić trening – minutki czy
pedałowanie jedną nogą to jakoś serialowy wątek mi się gubi… Dlatego nadrabiam
zaległości w głupich serialach, które wszyscy już wcześniej oglądnęli….
Myślałam, że trenażer to rozwiązanie tylko na zimę, jednak nie, sprawdza
się i latem, można go też wywlec na balkon – taki mam plan tylko stamtąd nie
widzę telewizora…. Oczywiście to coś zupełnie innego niż prawdziwa jazda, z drugiej
strony mogę na nim wykonać ćwiczenia, których bym nie zrobiła na drodze…..
Ten jest pożyczony, nie wiem jeszcze jaki kupię, myślę, że podobny, bo
takie obciążenie dla mnie to coś zupełnie wystarczającego, na pewno chcę żeby
miał manetkę, a specjalnych wodotrysków nie potrzebuję, choć taki, który
pokazuje trasę i można się ścigać wygląda szałowo….cóż trenowanie triathlonu to
takie kosztowne hobby….
Komentarze
Prześlij komentarz